Gehenna psów

TVN UWAGA! 3916795
TVN UWAGA! 178508
Mimo zmian prawa i licznych kampanii społecznych, uwrażliwiających na prawa zwierząt, niektóre polskie schroniska wciąż przypominają katownie. To w Kotliskach słynie z wysokiej śmiertelności zwierząt, a mimo to gminy chętnie oddają psy pod „opiekę” jego właściciela, za co płacą z publicznych pieniędzy.

Schronisko o wdzięcznej nazwie „Przyjaciel” funkcjonuje od 10 lat. Mieszka w nim ponad 400 psów. Psy przekazuje tu pięćdziesiąt gmin. - Średnio w miesiącu płacimy temu schronisku ok. 10 tys. zł – mówi Jan Bryła, wójt gminy Kutno. Na pytanie czy zna statystyki i wie, ile psów umiera w tymże schronisku, odpowiada beztrosko: - Nie, ja tego nie muszę wiedzieć.

Reporterka UWAGI! usiłowała dostać się do schroniska, ale okazało się to niemożliwe. Wstęp wzbroniony. Można zajrzeć tylko zza płotu. O warunkach, panujących w środku rozmawiamy z osobą, która adoptowała psa z „Przyjaciela”. - W boksie dwa na trzy metry było sześć psów. Często się na siebie rzucały. Często były pogryzione, zakrwawione. Psy, które stamtąd wyciągnęłam nie potrafiły jeść ani pić z misek. Były w złej kondycji, miały choroby skóry. Niektóre miały wrośnięte pazury, co uniemożliwiało im chodzenie. Były zlęknione. Podejrzewam, że były bite – mówi kobieta. Kontrole schroniska, prowadzone przez urzędników i organizacje prozwierzęce, wykazały szereg zaniedbań, znęcanie nad zwierzętami oraz uderzającą śmiertelność psów. - To nie schronisko a mordownia, która przyjmuje 500 psów rocznie. I tyle mniej więcej ich nagle umiera. Nie ma w Polsce takiego drugiego miejsca – mówi Katarzyna Śliwa-Łobacz z fundacji na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt MONDO CANE. W marcu tego roku, tylko jednego dnia, padło tam 20 psów. - Skierowaliśmy sprawę do prokuratury, ale w czerwcu dostaliśmy umorzenie. Zwierzęta padły prawdopodobnie z uwagi na złe rozmieszczenie środków gryzoniobójczych – mówi Amanda Chudek z łódzkiego Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Towarzystwo złożyło też skargę do izby lekarsko-weterynaryjnej i prokuratury na weterynarza, który miał się opiekować psami. – Jako powody eutanazji, dokonywanych w schronisku, kilkukrotnie wskazywano agresję – mówi Chudek. Najbardziej uderza statystyka zagryzień i „padnięć” trafiających tu psów. – W ostatnich latach wahają się one od 30 do 50 proc. w skali roku – mówi Chudek.

Sprawy kierowane do prokuratury były jednak umarzane a właściciel nadal czuł się bezkarny. Ostatecznie Powiatowy Lekarz Weterynarii zakazał przyjmowania do schroniska nowych zwierząt. Co jednak z tymi, które tam pozostały? Czy nie powinno się zabrać stamtąd psów? - My jesteśmy urzędnikami państwowymi, nie możemy wydawać ocen moralnych – mówi Juliusz Ambroziak, wojewódzki inspektor weterynaryjny w Łodzi. I dodaje, że inspektorat „musi kierować się prawem i procedurami”.

Psami, które wciąż pozostają w schronisku, zainteresowało się Pogotowie dla Zwierząt. - Składamy zawiadomienie o znęcaniu się nad zwierzętami, wniosek o wznowienie wszystkich umorzonych spraw karnych – mówi Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt. I podkreśla, że konsekwencje powinien ponieść nie tylko właściciel schroniska ale też powiatowy weterynarz, który teoretycznie sprawował opiekę nad psami. –W związku z tym, że zaniedbał nadzoru, zwierzęta wielokrotnie cierpiały i umierały w męczarniach – uzasadnia Bielawski. Policjanci zgodzili się, wspólnie z nim, skontrolować schronisko. Psy gryzły się w boksach. Miały otwarte rany i fatale złamania kończyn. - Zabezpieczyliśmy tu lek, którym wykonuje się eutanazję na zwierzętach. On nie miał prawa się tu znajdować, bo tutaj nie ma gabinetu weterynaryjnego. Odkryliśmy salkę, która wygląda na salę operacyjną. Najprawdopodobniej niezgodnie z prawem przeprowadzano tu zabiegi – wyliczała Beata Żółkiewska z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt.

Działacze organizacji prozwierzęcych postanowili od razu zabrać ze schroniska dwadzieścia psów, których stan był najcięższy. Zapowiedzieli też, że gminnym urzędnikom będą wysyłać zdjęcia skrzywdzonych zwierząt. Sprawa ponownie trafiła też do prokuratury.

Właściciel schroniska nie ma sobie nic do zarzucenia. Na pytanie reporterki UWAGI!, czy kocha zwierzęta, odpowiedział: - No pewnie.

Więcej informacji o tym jak można pomóc zwierzętom odebranym ze schroniska w Kotliskach, znajdziecie na stronie mondocane.com.pl/newsy .Organizacje, które interweniowały poszukują wsparcia finansowego na leczenie odebranych zwierząt. Wszystkie są chore, a całkowity koszt leczenia przekracza ich możliwości finansowe.

Tym tematem zainteresowaliście nas zgłoszeniem przez #tematdlauwagi. Czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod katem Waszych alertów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości