Nie została przyjęta w gabinecie, teleporady nie wystarczyły. Zmarła pozostawiając 8-miesięczną córkę

TVN UWAGA! 342839
20-letnia Oliwia zgłaszała lekarzom duszności, kłopoty z oddychaniem i ból w klatce piersiowej. Kilkukrotnie udzielono jej teleporad, jednak ani razu nie została przyjęta w gabinecie. Kobieta zmarła, miała zapalenie mięśnia sercowego.

Gorsze samopoczucie

W sierpniu ubiegłego roku 20-letnia Oliwia zaczęła gorzej się czuć. Kobieta szukała pomocy, bo z dnia na dzień słabła. Nie była w stanie wykonywać prostych czynności. Oliwia była pod opieką lekarza pierwszego kontaktu.

- Zmęczenie i duszności pojawiły się 13 sierpnia. Odbyła się pierwsza teleporada. Lekarka przez telefon stwierdziła astmę i dała córce lek, który nie pomógł. Córka znów zadzwoniła po teleporadę, dostała antybiotyk oraz ten sam lek. W czwartek, tuż przed odejściem córki, odbyła się kolejna teleporada. Lekarka znów podwyższyła dawkę leku do trzech razy dziennie – opowiada Alicja Błażyńska. I dodaje: - Następnego dnia była kolejna teleporada. Inny lekarz nie uwierzył jej w całą sytuację, nazwał ją kłamcą, przepisał inny lek astmatyczny. Wtedy stwierdziliśmy, że dosyć tego i córka prywatnie idzie do lekarza.

W ciągu tygodnia Oliwia miała łącznie cztery teleporady, mimo przepisywanych leków, jej stan się nie poprawiał. 20-latka była w stałym kontakcie ze swoją matką i ciotką.

„Masakra. Dla mnie to chore, lekarza tydzień wręcz błagać o pomoc z tym duszeniem się. Coraz gorzej mi się oddycha, nawet jak już tylko leżę. Dał mi inny lek przeciwastmatyczny. Lekarz stwierdził, że kłamię. Ja mam dość tego”, to treść wiadomości, jaką Oliwia wysłała do matki.

Niedługo potem 20-latka nagle straciła przytomność. Mimo reanimacji i szybkiego przewiezienia do szpitala, kobiety nie udało się uratować.

- Ostatni raz rozmawiałyśmy o godz. 16.10. Pięć minut później nie było już z córką kontaktu. Zmarła – ubolewa matka zmarłej 20-latki.

Sekcja zwłok

- Siostra poprosiła mnie, żebym pojechała do szpitala i dowiedziała się, co się stało. W szpitalu dowiedziałam się, że Oliwia trafiła tam w stanie śmierci mózgowej. Była sztucznie podtrzymywana przy życiu. Powiedziano nam, że to zator płucny – opowiada Joanna Hoang Quang, ciotka Oliwii.

Mama Oliwii nie uwierzyła lekarzom i zażądała wykonania sekcji zwłok. Badania wykazały, że przyczyną śmierci była kardiomiopatia – zapalenie mięśnia sercowego. Kiedy pani Alicja poznała prawdę, o całej sprawie zdecydowała się powiadomić Rzecznika Praw Pacjenta.

- W tym przypadku odbyła się jedna, potem druga teleporada, która nie przyniosła efektu. W naszej ocenie to powinno wzbudzić czujność. Jeżeli coś nie przynosi efektów, powinno się przedsięwziąć inne kroki. W naszej ocenie kontakt bezpośredni z lekarzem był wymagany. Tego wymaga też prawo – komentuje Paweł Grzesiowski z departamentu prawnego Rzecznika Praw Pacjenta.

- W tej historii uderzające jest to, że teleporad było kilka. Pacjentka na każdej z nich zgłaszała dolegliwości, które mogły świadczyć o kardiomiopatii, która nie została rozpoznana. Poważnym dowodem w sprawie jest zapis rozmów na czacie mamy i córki, zarówno przed, w trakcie, jak i po teleporadach. Z tych rozmów wynika, że Oliwia zgłaszała wszelkie dolegliwości lekarzom – potwierdza Małgorzata Hudziak, adwokat.

Kardiomiopatia

Czym jest kardiomiopatia?

- To trudna choroba, ale stosunkowo prosta do rozpoznania przy dzisiejszych metodach diagnostycznych. Trudno mi oceniać, jaki był proces leczenia tej pacjentki, ale wydaje mi się, że na podstawie teleporad bardzo trudno jest ustalić prawidłową diagnozę. Lekarz powinien zwrócić uwagę przede wszystkim na duszność. To mogła być duszność spowodowana problemami z płucami, ale mogła być także spowodowana zapaleniem mięśnia sercowego. Czy winić tutaj lekarzy, trudno powiedzieć, ale powinni oni bardziej wczuć się w problemy pacjentów i nie obawiać tak bardzo wirusa COVID-19. Taką pacjentkę powinno się skierować na dokładniejsze badania – podkreśla prof. Andrzej Bochenek, kardiochirurg.

Chcieliśmy wiedzieć, dlaczego lekarka nie przyjęła pani Oliwii w przychodni, dlaczego oferowała jej tylko teleporady oraz czy zostały wyciągnięte wobec niej jakieś konsekwencje po raporcie Rzecznika Praw Pacjenta, jeśli popełniła błąd. Lekarka początkowo zgodziła się na rozmowę z naszą reporterką, jednak tuż przed emisją wycofała swoją zgodę.

Lekarka zapewniała, że nie popełniła żadnego błędu, działa według zasad etycznych, moralnych i medycznych. Kobieta twierdziła, że nie wie nic o raporcie Rzecznika Praw Pacjenta i nie wyciągnięto wobec niej konsekwencji, ponieważ nie popełniła żadnego błędu. Na pytanie reporterki, że zakończyło się to dramatyczną śmiercią, lekarka przyznała, że czasami tak bywa.

Koronawirus?

Ani Oliwia, ani jej bliscy nie chorowali na COVID-19, ale według relacji matki, podczas teleporad lekarze sugerowali córce zarażenie koronawirusem. Jednocześnie odmówili kobiecie badania na obecność wirusa, twierdząc, że nie spełnia kryteriów. Sugerowali natomiast odpłatne wykonanie testu. O wyjaśnienie zwróciliśmy się do lekarza, który przeprowadził ostatnią teleporadę z panią Oliwią.

Mimo że lekarz porozmawiał z naszą reporterką, to przed emisją on również wycofał swoją zgodę. Wyjaśnił, że pani Oliwia nie miała odpowiednich objawów, które pozwalały skierować pacjenta na test, a jednocześnie odmawiano kobiecie wizyty w gabinecie. Twierdził, że to była dodatkowa pacjentka, której nie znał i nie leczył wcześniej. Nie był w stanie wyjaśnić, dlaczego nie zwrócił uwagi, że to już kolejna teleporada, a stan kobiety nie poprawia się. Twierdzi, że radził jej, aby pojechała na SOR, jeśli stan pani Oliwii się pogorszy.

Kiedy Oliwia zmarła, jej córeczka miała zaledwie osiem miesięcy. Dziewczynka nie miała szansy poznać swojej mamy.

- Jeżeli pacjent dzwoni do mnie drugi raz, albo już trzeci raz, to powinna zapalić się czerwona lampka. Nie możemy każdego pacjenta traktować jako symulanta, który chce zajmować czas. Potrzeba empatii, a nie tylko kurczowego trzymania się procedur. Część procedur jest rozgrzeszeniem dla lekarzy, ale nie jest rozgrzeszeniem dla sumienia lekarzy – komentuje prof. Andrzej Bochenek.

Przychodnia, w której leczyła się pani Oliwia, nie zgadza się z raportem Rzecznika Praw Pacjenta. W nadesłanym do naszej redakcji mailu, wyrażają głębokie ubolewanie i żal z powodu śmierci młodej kobiety. Rzecznik Praw Pacjenta powiadomił wojewodę oraz Narodowy Fundusz Zdrowia o całej sprawie. Rodzina złożyła także skargę do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy oraz rozważa zawiadomienie prokuratury.

podziel się:

Pozostałe wiadomości