Bez dopływu światła i świeżego powietrza
Kuba w pustostanie mieszkał dwa miesiące. Chcąc się ukryć, nastolatek zajął pomieszczenie niemal bez dostępu do świeżego powietrza i światła. Tam spał i załatwiał swoje potrzeby fizjologiczne. Pomocy udzieliły mu dwie mieszkające w okolicy kobiety.
- Dla mnie to nieludzkie, żeby dzieciak spał w takich warunkach. Zwierzęta tak nie śpią. Nie potrafiłam nic powiedzieć, kiedy go tam zobaczyłam. Postanowiłam, że nie zostawię tej sprawy. Powiadomiłam szereg instytucji, ale nikt nie chciał pomóc – opowiada Agnieszka Kwiatkowska.
Po jakimś czasie Kuba opowiedział pani Agnieszce o tym, co go spotkało.
- Poznaliśmy się w lipcu. Przychodził do nas do restauracji ładować telefon. Spędzał u nas całe noce, więc dawaliśmy mu jeść. Kierowcy TIR-ów dawali mu też swoje bony na obiad. Opowiedział swoją historię, że matka wyrzuciła go z domu – wspomina Kwiatkowska.
Warunki, w jakich żył Kuba, była dramatyczne.
- Tu jest taki stan, że mi ubrania zaczynają gnić. Modlę się, żeby mieć lepsze życie – wyznaje 18-latek.
„Mama nie wie, gdzie mieszkam”
Kuba opowiedział naszemu reporterowi o dzieciństwie i dorastaniu. Okazuje się, że przez czternaście lat mieszkał w Anglii, gdzie chodził do szkoły specjalnej. Trzy lata temu, z całą rodziną, wrócił do Polski, gdzie kontynuował naukę, ale nie mógł sobie poradzić w szkole i jej nie ukończył. Kuba wskazuje, że to dla jego matki był powód wyrzucenia go z domu.
- Mama nie wie, gdzie mieszkam. Nie chcę, aby ona to wiedziała. Tata wie, że mieszkam w opuszczonym budynku, ale nie wie gdzie i w jakich warunkach. Mamie nie chcę powiedzieć, bo będzie mnie wyśmiewać, albo wyzywać. Tak robiła w przeszłości – wyznaje Kuba.
Matka Kuby nie chciała się z nami spotkać osobiście. W rozmowie telefonicznej stwierdziła, że to, co się dzieje z jej synem, jest dla niej szokiem. Opowiedziała, że Kuba dostał od niej ultimatum, że jeśli nie będzie się uczył, będzie musiał podjąć pracę. Zdaniem matki chłopak został wyrzucony ze szkoły, więc zaczął pracować, ale nie przedłużono z nim umowy. Wtedy kobieta poprosiła go, żeby opuścił dom. Podkreśliła, że jej zdaniem problemy z pracą Kuby wynikają z tego, że jest leniwy.
Próby samobójcze
Kuba ma za sobą kilka prób samobójczych, po których przebywał w szpitalu. Spędził tam łącznie kilka miesięcy, a na wypisie stwierdzono m.in. uszkodzenie centralnego układu nerwowego oraz zaburzenia adaptacyjne. Lekarze zalecili kontynuację leczenia w poradni zdrowia psychicznego, przyjmowanie leków i wsparcie psychologa.
- Od małego miałem trudne życie z matką i ojcem. Kilka razy miałem próby samobójcze, łykałem tabletki, chciałem się powiesić albo utopić. Jak byłem w szpitalu, to pytałem, czy da się zrobić tak, żeby mnie dali do domu dziecka – opowiada 18-latek.
Na wniosek rodziców Kuby sąd rodzinny w 2020 roku przyznał mu nadzór kuratora. Z akt sprawy wynika, że chłopak był agresywny i niezdyscyplinowany - taką wersję za każdym razem przedstawiali jego rodzice.
Po naszej interwencji miejscowy ośrodek pomocy społecznej zapewnił Kubie nocleg i wyżywienie w schronisku Polskiego Czerwonego Krzyża. Po dwóch miesiącach bezdomności, Kuba w końcu ma ciepłe łóżko i prysznic.
- Kuba się uśmiecha, jest weselszy. Bał się tam jechać, bo bał się nowych ludzi – zaznacza Agnieszka Kwiatkowska.
- Wydaje mi się, że Kuba nie może żyć samodzielnie. Nie ma nawyku mycia zębów, mycia się. Najważniejsza jest dla niego opieka, dom, ciepło – dodaje Angelika Surkont.
Kuba wkrótce przejdzie kompleksowe badania, liczymy też na to, że znajdzie się dla niego miejsce, w którym mógłby mieszkać i przystosowywać się do dorosłego życia.