- To dlatego, że byłam najmłodsza i trudno mi było za wszystkimi nadążyć, a nie lubię być ostatnia – śmieje się sportsmenka.
Reporterka Kulis Sławy odwiedziła ją w rodzinnym domu, w niedzielne popołudnie. Po podwórzu kręciło się kilkanaście osób. Wszyscy w strojach sportowych.
– W tej rodzinie nie da się nie jeździć na rowerze! – uśmiecha się Włoszczowska, o której w sportowym świecie mówią „kobieta z żelaza”.
Kolarstwo górskie uprawia od 18 lat. Zdobyła 22 medale Mistrzostw Świata i Europy, a w 2008 roku, w Pekinie, została vice mistrzynią olimpijską.
- Kiedy przejeżdżałam linię mety, pomyślałam: „Jestem w Chinach, ten cały tłum krzyczy dla mnie i mam w tej chwili srebrny medal olimpijski. Ja, dziewczyna z Jeleniej Góry, jak to w ogóle możliwe?” – wspomina kolarka.
Charakteryzując ją, nasi rozmówcy, podkreślają jej niezwykły upór, ambicję, profesjonalne podejście do sportu. Oraz spektakularną urodę.
– Kiedy zakłada długą suknię, mężczyźni patrzą na nią z zachwytem – rozmarza się dziennikarz sportowy, Tomasz Zimoch.
Trzy lata temu kolarka zapozowała do niemieckiego kalendarza w samej bieliźnie.
- Założenie kalendarza jest takie, że pokazywać sportsmenki od bardziej kobiecej strony – tłumaczy dziś Włoszczowska.
Jej partnerem życiowym jest Przemysław Zawada.
- To on mnie wybrał. Wysłał mi maila z zaproszeniem na przejażdżkę samochodem rajdowym, podczas rajdu Barburki, w którym startował – uśmiecha się Włoszczowska. I przyznaje: - Układa nam się m.in. dlatego, że Przemek jest bliski sportu, wie jak życie sportowca wygląda i akceptuje to.
Zawada podkreśla, że Włoszczowska jest sportsmenką 24 godziny na dobę.
- Całe jej życie krąży wokół kolarstwa – mówi.
Włoszczowska, która z wykształcenia jest matematyczką podliczyła, że rocznie przejeżdża na rowerze 15 tysięcy kilometrów. W sezonie startowym jest prawie 200 dni poza domem. Kilka godzin siłowni i treningu na rowerze to dla niej codzienność.
– A wieczorem nie mogę pójść np. na imprezę, bo trzeba zdrowo zjeść i odpocząć. Być może czasem byłoby fajnie móc podjąć spontaniczną decyzję wyjazdu choćby do Barcelony, ale ja tak nie mogę. Mam różne obowiązki: trening, podróż, regeneracja. Spontaniczności w moim życiu nie ma praktycznie wcale, ale sport daje mi bardzo dużo radości – mówi.
W swojej karierze miała dwa poważne wypadki. W 2009 roku roztrzaskała sobie na skałach twarz. Trzy lata temu złamała kość śródstopia. Kontuzja wykluczyła ją wówczas ze startu w olimpiadzie, do którego przygotowywała się przez kilka lat.
– Ani przez chwilę nie wątpiłam, że wrócę do kolarstwa – mówi dziś.
W maju Włoszczowska wystartuje w Mistrzostwach Świata. W przyszłym roku będzie walczyć o złoty medal podczas igrzysk w Rio de Janerio.