Teraz jest czas Macieja Zakościelnego. Był czas Michała Żebrowskiego, Artura Żmijewskiego, Piotra Adamczyka. W ostatnich miesiącach to Zakościelny jest idolem. Emocjonujące przygody podkomisarza Brodeckiego w serialu ”Kryminalni” śledzi cała Polska. Zupełnie niedawno aktor pokazał swoje drugie oblicze w komedii romantycznej ”Tylko mnie kochaj”. Bo Maciej Zakościelny potrafi być i twardzielem, i romantykiem. - Poznałam go, jak strzelał, a ja się przestraszyłam – mówi Julia Wróblewska, 7-letnia aktorka, która z Zakościelnym zagrała w ”Tylko mnie kochaj”. – Myślałam, że on naprawdę strzela. Ale powiedział mi, że to tylko w filmie. A naprawdę jest romantyczny. Maciej Zakościelny od najmłodszych lat chciał zostać artystą. Zadebiutował w Domu Kultury w rodzinnej Stalowej Woli, gdzie parodiował Shakin’ Stevensa. Miał wtedy sześć lat. Gdy odbierał nagrodę, powiedział ojcu, że zostanie aktorem. Zanim jednak przystąpił do egzaminów, poświecił się karierze skrzypka. - Założyliśmy zespół o przewrotnej nazwie Wielka Kompromitacja – mówi Modest Ruciński, aktor i przyjaciel Zakościelnego. – Graliśmy szanty. Szukaliśmy skrzypka i ktoś nam polecił Maćka. Maciek jeździł na rolkach, chodził w koszulce Pearl Jam i miał długie włosy. W końcu nadszedł czas, by zrealizować marzenia. Maciej Zakościelny zdecydował się zdawać do Akademii Teatralnej w Warszawie. - Miał w sobie coś, co przykuwało uwagę – mówi prof. Anna Seniuk. – Młodzieńczą radość, emocje młodzieńcze, pasję, z którą wchodził na scenę. Z trudnych dziś do wytłumaczenia powodów, w Akademii Zakościelny grywał często role szpetnych starców. Swój młodzieńczy entuzjazm może w pełni pokazać dziś w serialu ”Kryminalni”, który przyniósł mu popularność. Ostatnie miesiące w życiu aktora są podporządkowane serialowi. Już o siódmej rano jest w autobusie, w którym ekipa realizacyjna przygotowuje się do zdjęć. - Maciek ma wszystkie zalety młodego ”pistoleta” – mówi Piotr Wereśniak, reżyser serialu. – Jest temperamentny, agresywny, ale nie w sensie, że chce kogoś bić, tylko taki bardzo do przodu. Serial ”Kryminalni” zajmuje Maciejowi Zakościelnemu prawie cały dzień. Cały dzień trwa też rywalizacja między aktorami. - Wytykamy sobie na temat zdolności, urody, sprawności, jeden drugiemu nie chce ustąpić. Ja wygrywam, on musi się jeszcze dużo nauczyć – śmieje się Marek Włodarczyk, serialowy komisarz Zawada. Przed Zakościelnym kariera dopiero się zaczyna. W Paryżu, gdzie siedem lat temu grał z kolegami w metrze, przylgnął do niego przydomek, który do dziś najbardziej go denerwuje – Brad Pitt. Aktor nie chce wzorować się na żadnym aktorze, chce być sobą. - Wiele podporządkowane jest tej pracy – mówi Maciej Zakościelny. – Budzę się rano i zasuwam. Ale nie traktuję tego zajęcia jako pracy, to źle brzmi. Chcę to traktować jako swoją pasję. Sprawia mi to przyjemność. Inny rodzaj przyjemności sprawia aktorowi ćwiczenie na siłowni. Chodzi tam dwa razy w tygodniu. Trenuje w tajemnicy przed fankami. Jednak właściciel siłowni mówi, że gdy pojawia się aktor, ruch wzrasta niemal trzykrotnie. - Lubi dobrze wyglądać, lubi na siebie patrzeć – mówi Marek Nowakowski, drugi reżyser ”Kryminalnych”. – Ma coś z narcyza. Lubi siebie, a to jest najważniejsze. Wtedy i inni go polubią. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że Macieja Zakościelnego szczególnie lubią kobiety. On sam odwzajemniał ich uczucia już w czasach szkolnych. - Maciek zawsze preferował dziewczyny aktywne, czasem starsze, jakoś bardziej interesujące, sportsmenki – mówi Modest Ruciński. Mimo to, a może dlatego, aktor nadal jest kawalerem. – Na pewno będzie dobrym mężem i ojcem, tylko musi się porządnie zakochać – mówi aktorka Karolina Borkowska. ---strona---