Grażyna Wolszczak nie wstydzi się swojego wieku i bez wahania przyznaje, że ma 51 lat. Bo nie ma się, czego wstydzić. Wszyscy zasłużenie komplementują jej urodę i znakomity wygląd. - Im młodsza dziewczyna, tym więcej ma kompleksów – mówi Grażyna Wolszczak. – Ze mną też tak było. A dopiero grubo po 30-ce zaczęłam uważać, że jest ze mną OK. Jako aktorka popularność zyskała późno – za sprawą roli Yennefer w ”Wiedźminie”. Wcześniej grała dużo w teatrze, występowała w filmach i w telewizji, ale gwiazdą stała się dopiero w momencie, gdy wiele aktorek swoją karierę kończy. - Uważam się za dobrą aktorkę, ale chyba jestem zbyt racjonalna i normalna, by stać się aktorskim geniuszem – mówi Grażyna Wolszczak. – Na szczyty wychodzą ci, którzy mają jakąś traumę, skrzywienie, szczyty nie są dla takich zwykłych śmiertelników, jak ja. Od kilku lat aktorka związana jest z Cezarym Harasimowiczem, scenarzystą filmowym. Z pierwszego małżeństwa ma syna Filipa. Jej mąż, aktor Marek Sikora zmarł przedwcześnie. - Te dramaty są w niej bardzo głęboko schowane – mówi Cezary Harasimowicz. – To osoba, która na świat patrzy z niesamowitym, ale pragmatycznym, nie naiwnym optymizmem. - Wymyśliłam związek przyczynowo-skutkowy, co składa się na to, by czuć się dobrze w swoim własnym ciele – mówi Grażyna Wolszczak. – Po pierwsze, aktywny tryb życia, po drugie, zdrowe odżywianie, po trzecie – moim zdaniem najważniejsze – to, co jest w głowie. Przed Grażyną Wolszczak nowy sezon teatralny. Wkrótce będziemy mogli ją zobaczyć w Teatrze Komedia w sztuce ”Dziewczyny z kalendarza”, gdzie widzowie na żywo będą mogli podziwiać jej piękną figurę.