Od 47 lat nie schodzi ze sceny. Jest jedną z najwybitniejszych aktorek XX wieku. Debiutowała w „Trzech siostrach” w reżyserii Aleksandra Bardiniego. Przełomem w karierze była rola u Andrzeja Wajdy w „Człowieku z marmuru”. „Przesłuchanie” Ryszarda Bugajskiego pokazało jej, czym jest prawdziwe aktorstwo.
- To jest człowiek z miłości. Do ludzi, teatru, sztuki, służby ludziom. Podziwiam ją, poświęciła się jak nikt z nas temu zawodowi – mówi aktor i reżyser Jerzy Stuhr.
Andrzej Seweryn przyznaje, że był, kiedyś zakochany w Krystynie Jandzie.
- Lubiłem, kiedy ona szyła spodnie. Podziw został do dzisiaj. Podziw dla niej, jako artystki, dyrektora teatru, obywatelki i matki.
Teatr
Krystyna Janda ma troje dorosłych dzieci. 15 lat temu stworzyła Fundację na Rzecz Kultury, która prowadzi dwa warszawskie teatry; Teatr Polonia i Och-Teatr. Jest też reżyserką i aktorką grającą spektakle w całej Polsce.
- Bardzo lubię rozśmieszać ją na scenie, jak mi się to uda, to mam udany wieczór – mówi Jerzy Stuhr.
Czy Janda miewa jeszcze tremę?
- Miewam, szczególnie przed premierami. Ludzie się po mnie spodziewają nie wiadomo, czego. Przychodzą do teatru i myślą, że nie wiadomo, co im zagram. A ja im mogę zagrać, tylko to, co mogę zagrać – śmieje się aktorka.
„Trudna w pracy”
Janda przyjaźni się i współpracuje z Magdą Umer.
- W pracy Krystyna Janda jest trudna. Tak się kłócimy, że pióra lecą. Obie cierpimy, a jednak jej o coś chodzi i mi, o coś chodzi – mówi Umer i dodaje: Ona bardzo dobrze wie, co chce robić i ciągle jest wszystkiego ciekawa. Interesuje ją każda dziedzina życia. Ja o tym, co się dzieje na świecie wiem z tego, co ona wypisuje w internecie.
Bez Jandy ciężko sobie wyobrazić polską kulturę.
- Jej obecność w życiu Polski, tak trzeba patetycznie powiedzieć, zarówno w życiu artystycznym, duchowym, społecznym sprawia, że bez Jandy nie moglibyśmy sobie wyobrazić naszego pejzażu kulturalnego i nie tylko – mówi językoznawca Jerzy Bralczyk.
Kilkanaście dni temu Krystyna Janda pojawiła się znów na ekranie kin. Podziwiać ją można w najnowszym filmie Jacka Borcucha.
- Chciałem ociosać ją ze wszystkich naleciałości i przyzwyczajeń. Wydobyć same jądro Jandy i zacząć budować ją od nowa. Trochę protestowała, głównie, jeśli chodzi o jej wygląd zewnętrzny. To jest taka osobowość, która bardzo rzadko ustępuje – mówi Borcuch.
Filmy, w których gra Janda nie pozostają bez echa. Złota Palma w Cannes dla najlepszej aktorki, otwiera długa listę nagród zagranicznych i krajowych za twórczość i postawę.
- Mam nadzieję, że nie będzie pomnika Krystyny Jandy. Ja się tym wszystkim brzydzę. Lubię grać. Wydaje mi się, że jak gram to jest ważne, to ma znaczenie dla ludzi i dla mnie. Normalny, szary dzień zawodowy jest dla mnie najważniejszy. A te rzeczy dookoła, festiwale, nagrody… - mówi Janda.
Czy jest coś, czego Krystyna Janda żałuje, że nie zrobiła?
- Żałuję, że zrobiłam wiele rzeczy. Było trzeba odpoczywać, bo wiele rzeczy zrobiłam niepotrzebnie. Mogłam ich nie robić, nic złego, by się nie stało.