Jest nim Maciej "Gleba" Florek. Mąż (prawie) idealny, tytan pracy, wyciskający siódme poty z siebie i innych, człowiek, który do celu zmierza po najkrótszej drodze, niezależnie od tego, z czego jest zrobiona. Tancerz, któremu nie dawano szans na tańczenie, zwycięzca turnieju You Can Dance i przyszły stypendysta na Broadwayu.- Za cokolwiek się weźmie – czy to jest taniec, czy organizacja urodzin, to musi zrobić to na 100 procent – mówi Maria Siniarska, szwagierka Macieja Florka. – Jest człowiekiem silnym, który ma zdolność do zarażania szaleństwem.Maciej Florek tańcem interesował się od lat szkolnych. W podstawówce dowiedział się od instruktora tańca, że co prawda świetnie się prezentuje i daje z siebie wszystko, ale o tańcu powinien zapomnieć, bo nie ma słuchu i poczucia rytmu. Nie przyjął tych rad do wiadomości i ćwiczył, ćwiczył, aż z tańca zrobił swój zawód. Zanim trafił do programu You Can Dance, pracował m.in. w teatrze muzycznym w Gdyni. Z racji tego zajęcia przeprowadził się z żoną z rodzinnego Wrocławia do Trójmiasta.- Maciek był raczej trudnym współpracownikiem – mówi Jarek Staniek, reżyser i choreograf. – Jego energia jest nieokiełznana. Jako asystenta w teatrze najbardziej kręciło go wymyślanie dla tancerzy działań, których nikt nie widział. Robił dla nich układy w szatni i mówił, że nie powinni być bezczynni.Równie wymagający okazał się Maciej Florek dla swoich partnerek podczas prób do występów w You Can Dance. Nie przepuścił żadnej przepisanej minuty ćwiczeń i wyciskał siódme poty z siebie i tancerek. To, że wie, czego chce, do producentów i jurorów programu dotarło bardzo szybko.- Na dzień dobry mnie zdenerwował i wkurzył – mówi Iwona Pawlović, tancerka i jurorka programu Taniec z gwiazdami. – Wydawał mi się bardzo arogancki, wręcz chamski. Ale już wtedy wiedziałam, że jest niezły.Przed kamerami Maciej Florek ze swoimi partnerkami imponował wspaniałymi umiejętnościami i zapierającymi dech w piersi, trudnymi układami tanecznymi. Ale sukces okupiony był katorżniczą, przede wszystkim dla dziewczyn, pracą.- Maciek przypomina na sali kata – mówi Michał Piróg, choreograf i juror programu You Can Dance. – Nieważne, czy masz złamane żebro, nieważne są środki do celu. To trochę mnie przeraża. Ale może tylko tyrani dochodzą do wielkich rzeczy.Maciej Florek doszedł do zwycięstwa w programie i już w lutym pojedzie do Nowego Jorku. Na Broadwayu będzie szkolić swoje umiejętności – to nagroda za pierwsze miejsce.- Po wygranej, prosił mnie, bym życzył mu, aby na Broadwayu mógł pracować po osiem, dziesięć godzin dziennie, nieważne, czy odniesie sukces – mówi Agustin Egurrola, choreograf i juror programu You Can Dance. – Aby mógł zmierzyć się ze sobą.Póki co, Maciej Florek nie marnuje czasu. Wszystko, co uzna za z jakiegoś powodu interesujące i ważne dla niego, musi zostać zrealizowane. Czy to będzie rzecz tak ekstrawagancka, jak kąpiel w lodowatym morzu, która zakończy się wpisem do Klubu Morsów, czy podróż z Poznania do Gdańska po linii prostej, czy spacer z żoną po wrocławskim parku, który nie jest ot takim sobie spacerem, tylko wędrówką we wspomnieniach do czasów dzieciństwa.- Szukam różnych prędkości – mówi Maciej Florek. – Nie jest tak, że cały czas jestem na najwyższych obrotach. Potrafię usiąść i nie rzucać się z kąta w kąt. Realizuję swoje cele – jeśli coś jest dla mnie ważne, to w to wchodzę.