61-letni sportowiec - jeden z ambasadorów naszej akcji społecznej ZAUWAŻENI - wita nas w swojej imponującej posiadłości. W środku wygląda prawie jak pałac. Jest pokój muzyczny, a gabinet utrzymany jest w klimacie myśliwskim. - Bo konie i myślistwo to są moje pasje - komentuje dyrektor generalny Lang Team. - No i oczywiście kolarstwo! - dodaje natychmiast.
Moskiewski sukces
Karierę zaczynał, jako nastolatek. Czesław Lang urodził się nieopodal Bytowa i po maturze wyjechał trenować do Warszawy. Wielokrotnie był mistrzem Polski i dwukrotnie stanął na podium mistrzostw świata. Srebrny medal na olimpiadzie w Moskwie w roku 1980 przeszedł do historii nie tylko ze względu na sportową rywalizację.
- To była jedna z niewielu okazji, gdzie można było legalnie "bić Ruskich". Politycznie uszy po sobie, ale tu możemy pokazać, że w czymś jesteśmy lepsi! - komentuje dziennikarz sportowy, Tomasz Jaroński. Lang zdobył wtedy drugie miejsce, rozdzielając tym samym na podium dwóch kolarzy reprezentujących Związek Radziecki. Mordercza walka trwała do ostatnich sekund. Olimpijski sukces otworzył Czesławowi Langowi drzwi do kariery na zachodzie. Jako pierwszy polski kolarz ścigał się zawodowo w drużynach włoskich. Mimo, że mieszkał i pracował we Włoszech, przez 15 lat nie zmienił obywatelstwa, a zarobione pieniądze inwestował w Polsce.
Jego miejsce na Ziemi
Dziś naszą reporterkę oprowadza po swojej stajni. - To jest moje Ferrari! Arab ze stadniny w Janowie! - nie kryje dumy. Po czym wsiada na konia i rusza przed siebie. Pola, lasy i łąki wokół - to wszystko jego własność. Pasą się tu owce, często można się też natknąć na stada jeleni. - To przepiękne miejsce dla dzikiej zwierzyny - zachwyca się Lang. Gospodarstwo Czesława Langa to 500 hektarów pól i lasów, które zostały przekształcone w uprawy ekologiczne.
- W życiu każdego człowieka jest coś takiego, jak przeznaczenie. Jako kolarz zawodowy wyjechałem do Italii, mieszkałem tam 15 lat, miałem dom... I nie wiadomo, dlaczego wróciłem z powrotem tutaj, kupiłem ruiny dworku. Wszyscy się pukali w czoło, po co mi to. A ja czułem taką potrzebę! I teraz jest to moje miejsce na Ziemi - opowiada, z pasją.
Kolarstwo zapisane w DNA
Głównym zajęciem Czesława Langa pozostaje organizowanie wyścigów kolarskich, w tym najbardziej znanego Tour dr Pologne. W firmę zaangażowana jest najbliższa rodzina. Od 20 lat jego prawa ręką jest siostrzeniec, a do przejęcia firmy przygotowuje się córka kolarza. - Kocham ten sport. Nigdy się nie ścigałam, ale kolarstwo mam zapisane w DNA - komentuje Agata Lang, zastępca dyrektora generalnego Lang Team.
Jej ojciec nie zwalnia tempa. Współpracownicy mówią o nim "wizjoner". W tym roku zorganizował pierwszy w historii Tour de Pologne Kobiet.
Doszedł do siebie dzięki żonie
Tymczasem jeszcze przecież pięć lat temu był bliski porzucenia wszelkich aktywności zawodowych przez poważne problemy zdrowotne. - Zachorowałem na boreliozę i chorobę Meniera, w której błędnik szaleje tak, że nagle człowiek ma uczucie, jakby wypił pół litra wódki. Do tego doszła arytmia serca, dwa razy byłem w szpitalu - wylicza Lang. - To była równia pochyła. W tym wszystkim bardzo wspierała mnie żona. To ona znalazła alternatywę dla konwencjonalnej medycyny - dodaje.
Elżbieta i Czesław Lang przekonują, że problemy zdrowotne pokonali zmieniając dietę na wegańską i korzystając wyłącznie z ekologicznych produktów. Sportowiec zachęca również innych do zmiany stylu życia i organizuje wraz z żoną - w majątku na Kaszubach - turnusy oczyszczające. - Każdego dnia jemy zupę warzywną, dużo gotowanych i pieczonych warzyw. Przy każdym posiłku pijemy też świeże, wyciskane soki, które nie powinny stać dłużej niż 5 minut po wyciśnięciu, dlatego, że tracą enzymy - tłumaczy Elżbieta Lang.
Czesław Lang wciąż - amatorsko - ściga się na rowerze. Podczas treningów przejeżdża nawet 100 km dziennie.