Nielegalne wysypisko truje ludzi. Będzie kara dla właściciela śmieci?

TVN UWAGA! 226567
Płonące wysypisko jako sposób na utylizację śmieci? Od dwóch lat mieszkańcy podlubińskich miejscowości walczą z firmą, która zatruwa środowisko. Służby odpowiedzialne za ochronę środowiska są bezradne i nie potrafią skutecznie zatrzymać działalności trucicieli.

Recykling ogniem

Odpady na wysypisku śmieci w Kłopotowie płoną

z zaskakującą regularnością. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy paliły się trzy razy. Największy pożar gasiło aż 150 strażaków. Okoliczni mieszkańcy, przerażeni skalą możliwych zanieczyszczeń powietrza i gleby, zaczęli domagać się skontrolowania i zatrzymania działalności firmy.

- Dojechałem pierwszy, przed strażą pożarną. Stało kierownictwo i obserwowało a paru pracowników próbowało to gasić wężykiem ogrodowym. Pojawiała się straż pożarna. Gaszenie trwało sześć dni. Boimy się. Tu nie ma żadnego zabezpieczenia. Żadnych boksów, odwodnienia, żeby to nie szło w grunt - mówi Robert Rzemień, sołtys Kłopotowa.

Niebezpieczne odpady

Po największym pożarze firma została skontrolowana. Wykryte nieprawidłowości mogły stwarzać zagrożenie dla mieszkańców. Łatwopalne odpady przechowywano razem z rozpuszczalnikami, olejami bez zabezpieczeń przeciwpożarowych. Starostwo powiatowe w Lubinie, cofnęło firmie pozwolenie na zbieranie odpadów. Jednak władze firmy uważają, że nadal ono obowiązuje i cały czas zwożą tam tysiące ton śmieci.

- Właściciele firmy twierdzą, że nie przywożą odpadów. A jak przywożą to materiał, który jest paliwem alternatywnym. Dla nas jest to bomba ekologiczna - mówi Patryk Jarkowiec, radny gminy Lubin.

Paliwo alternatywne?

Aby tworzyć ze śmieci paliwo alternatywne, powinny one być chronione przed zawilgoceniem, i odpowiednio wyselekcjonowane. Taki recykling śmieci jest kosztowny. Sposób, w jaki postępuje się z nimi w Kłopotowie uniemożliwia wykorzystanie ich do spalania np. w cementowniach. W praktyce stworzono nielegalne wysypisko, zapewniające jego zarządcom milionowe zyski.

- Wszystko jest wyrzucane z samochodów, koparkami przerzucane na hałdę. Recykling na razie polega na samozapłonie tego, co się zgromadzi mówi Aleksander Kosior.

Kiedy w Kłopotowie zaczęły się kontrole, wstrzymano przyjmowanie tam odpadów. Śmieci zaczęły trafiać jednak w inne miejsce, którego nie można już nazwać magazynem paliwa alternatywnego. To tu w Krzczonowie, na terenie wyrobiska po kopalni piasku zaniepokojeni mieszkańcy zatrzymali śmieciowe transporty, które jak się okazało wysyłali tam biznesmeni z Kłopotowa.

- Przyjeżdżały ciężarówki pod pretekstem, że po piasek. A w rzeczywistości przywoziły to, co widzimy w dole i wyjeżdżały – tu jest wszystko – mówi Kamil Skrzypek, mieszkaniec Krzczonowa.

- Tu nie ma kontroli. W nocy samochód przyjedzie. Wieś śpi - dodaje Władysław Skrzypek, mieszkaniec Krzczonowa.

Na gorącym uczynku

Po wykryciu nielegalnego wysypiska w Krzczonowie, śmieci znowu zaczęły trafiać do Kłopotowa. W trakcie zdjęć natknęliśmy się na ciężarówkę, która wysypywała śmieci. Sprawdziliśmy ją. Okazało się, że niemal rok temu została już zatrzymana podczas nielegalnego wysypywania odpadów w Krzczonowie. To ten sam pojazd sfotografowany na terenie starej piaskowni przez okolicznych mieszkańców broniących terenu przed zalewem śmieci. Na miejsce rozładunku wezwaliśmy policję i inspektorów ochrony środowiska. Po naszej interwencji udało się ustalić, że wysypywane odpady, nie były paliwem alternatywnym a ładunek miał trafić do oddalonych o 300 km dalej Siemianowic Śląskich. Firma, która go transportowała, nie miała też zezwolenia na przewóz tego rodzaju odpadów. Pracownicy starostwa, którzy cofnęli firmie z Kłopotowa zezwolenie są wobec takich działań bezradni.

- Przyjmujemy zgłoszenia. Przyjeżdżamy na miejsce, jeśli takie sytuacje się zdarzają. Nie jesteśmy w stanie pilnować posesji 24 godziny na dobę. Zwracaliśmy się o podjęcie środków zabezpieczających do prokuratury, dwukrotnie w tej sprawie. Do inspektora ochrony środowiska też się wielokrotnie zwracaliśmy w tej sprawie - mówi Ewelina Ligęza, Starostwo Powiatowe w Lubinie.

Kto posprząta odpady?

Z ustaleń prokuratury wynika, że firma pozbywa się należących do niej działek i maszyn, co rodzi poważne obawy, że nie będzie mogła zapłacić za likwidację składowiska. Władze gminy robią już wstępne szacunki, ile to może kosztować.

- Dotychczasowa współpraca z firmą pokazuje, że nie można liczyć, że właściciel wywiąże się ze swoich zobowiązań. Mamy nadzieję, że to, co jest po jego stronie zostanie wykonane. Ale zakładamy też scenariusz pesymistyczny, że zostaniemy z tym tonami śmieci - Łucja Strzelec, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, delegatura w Legnicy.

W grudniu ubiegłego roku prokuratura oskarżyła prezesa Mirosława D. i jego dyrektora zarządzającego Roberta S. o przestępstwo przeciwko środowisku. Oskarżeni nie przyznają się do winy. Według aktu oskarżenia prowadzona przez nich działalność mogła stwarzać zagrożenie zdrowia i życia ludzi. Po naszej interwencji starostwo po raz kolejny zawiadomiło policję o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Skierowano też wnioski o kontrolę w firmach, które wydały i przywoziły odpady do Kłopotowa.

podziel się:

Pozostałe wiadomości