UWAGA! Zajmowała się historią ojca walczącego o prawo do widzeń z dziećmi kilka miesięcy temu. Przypomnijmy, że Mirosław Chmiel jest pilotem samolotów pasażerskich. Mężczyzna od lat nie może doczekać się, by sądy zmusiły jego żonę by umożliwiała mu spotkania z córkami. Wreszcie zniecierpliwiony i stęskniony mężczyzna powołując się na orzeczenie sądu pozwalające mu spędzić wakacje z córkami, przy udziale policji zabrał córki ze szkoły i wyjechał nad morze. - Mam postanowienie regulujące moje widzenia z dziećmi, które nie było wykonywane. Nie udało się ani razu tego wyegzekwować. Ale w tym postanowieniu było również napisane, że mogę z dziećmi spędza wakacje – mówi Mirosław Chmiel. Mimo to żona pana Mirosława zamieściła w Internecie apel, że zrozpaczona matka poszukuje dzieci brutalnie porwanych przez ojca. Kobieta zgłosiła też zaginięcie córek na policję. - Udało mi się zabrać dzieci na wakacje. To są najszczęśliwsze dni w moim życiu - zapewnia Mirosław Chmiel, ojciec dziewczynek.Szczęśliwe chwile zakończyły się jednak chwilę po powrocie do Warszawy. Około godziny 21 Mirosław Chmiel zaparkował samochód przed jednym z warszawskich marketów. Wyszedł po zakupy. Córki zostały w samochodzie pod opieką babci. - Wyskoczyli panowie, tu do tego samochodu. Zaczęli zgarniać dziewczynki do tamtego samochodu. One zaczęły piszczeć. Ja byłam w szoku. Wyskoczyłam z samochodu, też zaczęłam wołać. Zaraz zobaczyłam synową z jakimś panem. Zorientowałam się, że to musi by jakieś porwanie po prostu - relacjonuje wydarzenia Marianna Chmiel, matka pana Mirosława.---strona--- W dniu kolejnego widzenia wyznaczonego przez sąd reporterzy UWAGI! wspólnie z Mirosławem Chmielem czekali na przywiezienie córek przez żonę. Jednak kobieta nie przywiozła dzieci. Wreszcie razem z policją udał się do mieszkania żony. Po długich namowach, żona ostatecznie wyszła do byłego męża razem z dziećmi. Jednak dziewczynki nie zareagowały na tatę pozytywnie. Są przestraszone, wycofują się, mówią, że nie chcą iść z mężczyzną. - Często tak się zdarza, że mamy świadomie, albo nieświadomie buntują dzieci przeciwko ojcu. Wystarczy, że powiedzą: wiesz, musisz się spotkać z tatusiem, ale mi jest z tego powodu bardzo przykro. To już wystarczy, by dzieci odczuwały wyrzuty sumienia, że zostawiają mamę samą – komentuje sytuację Monika Dreger, psycholog. Pan Mirosław czuje się bezsilny, bo sąd kolejny raz odroczył termin rozprawy dotyczącej utrudniania widzenia się z dziećmi. - Sąd tylko rozpatruje, rozpatruje, rozpatruje – skarży się lotnik. Swoją bezradność sąd tłumaczy przepisami prawa, które pozwalają mu jedynie karać kobietę niewielkimi grzywnami. Do tej pory udało mu się skutecznie ukarać ją tylko raz. Z kolei żona lotnika skutecznie przedłuża postępowanie nie stawiając się na kolejne rozprawy. Bez przerwy odwołując się też od orzeczeń sądu.. - Walczyłem cały czas z myślami, czy nie podjąć tego ryzyka, działania nielegalnego, żeby dzieci zatrzymać przy sobie. Bo teraz widzę, że to jest sens mojego życia. System nasz prawny, dotyczący takich spraw powoduje, że należy działać nielegalnie. Nie ma innego sposobu na wyegzekwowanie praw ojca – mówi Mirosław Chmiel. Pan Mirosław będzie musiał „zapłacić” za wakacje z córkami. Czeka go rozprawa przed sądem rodzinnym, który najprawdopodobniej ograniczy władzę rodzicielską obojgu rodzicom i ustanowi kuratora.