Pobity w szkole. "Wyzywają go od kaleki"

TVN UWAGA! 4267029
TVN UWAGA! 4267029
Przewlekle chory uczeń, 14-letni Maciek Młynarski, został pobity w gimnazjum. Jest to kolejny taki przypadek w tej szkole. Czy można już mówić o prześladowaniu i jak na te przypadki reaguje dyrekcja gimnazjum?

"Chciałbym państwu zasygnalizować kolejne pobicie gimnazjalisty i brak reakcji dyrekcji szkoły" - mail o takiej treści trafił do redakcji UWAG!. Pobity chłopiec jest chory na rzadką chorobę, był nieraz hospitalizowany i miał wiele operacji - wspomniał nasz widz i dodał, że jego zdaniem szkoła chce zamieść sprawę pod dywan.

"Może dlatego, że jest chory"

- Maciek został kopnięty w kręgosłup, bez żadnego zdania, bez żadnego odzewu. Tyłem do chłopaka stał w grupie kolegów i nagle został kopnięty. Zaczęły go bardzo boleć nogi, zaczęły się drętwienia - mówi matka chłopca, Joanna Szewczuk i wspomina, że wtedy została wezwana do szkoły.

Świadkiem tego zdarzenia był najbliższy kolega Maćka Bartek, to on pomógł mu po pobiciu i powiadomił nauczycieli.

- Staliśmy przy klasie z Maćkiem, rozmawiałem z nim. Nagle jakiś chłopak podbiegł, uderzył Maćka w plecy, Maciek upadł na podłogę. Pomogłem mu wstać i poszedłem z nim do pielęgniarki - mówi Bartosz Lis. Dodaje, że nie wie, dlaczego jego kolega został zaatakowany. - Może dlatego, że jest chory i się z niego wyśmiewają? - domyśla się.

Chłopiec cały czas odczuwa skutki tego zajścia i bierze środki przeciwbólowe. - Maciek się boi iść do szkoły. Ja też się o niego obawiam, żeby nie doszło do następnej takiej sytuacji w szkole - przyznaje pani Joanna.

"Popisują się przed kolegami"

Maciek jest chory na bardzo rzadką chorobę - zespół Proteusza. Jego ciało rośnie nierównomiernie. Chłopiec przeszedł już kilka operacji. Podczas ostatniej miał wydłużaną nogę.

- Bardzo często mam operacje i nie mogę zawsze chodzić do kolegów. Muszę ciągle trenować w domu - mówi Maciek.

Matka Maćka podkreśla, że to nie pierwsze pobicie jej syna w tym gimnazjum. Wcześniej inny uczeń również kopnął go w nogę, którą miał niedawno operowaną. - Najgorsze jest to, że wyzywają go w szkole od kaleki - mówi pani Joanna. Dodaje, że w szkole na problem zwracała uwagę na problem. - Mówiłam do pani pedagog, że Maciek jest wyzywany od kaleki, ale ona [odpowiedziała] że nigdy tego nie słyszała i "kto to mówi" - wspomina chłopca.

- Popisują się przed kolegami, że są lepsi, silniejsi i że są zdrowi - wylicza Maciek. On jednak gorszy od nich się nie czuje, ma nawet odważne marzenia. W rozmowie z reporterem UWAGI! przyznaje, że chciałby zostać siatkarzem. Ponieważ jednak nie może ćwiczyć na wf-ie, zajmuje się w czasie meczów liczeniem czasu. - Koledzy nazywają mnie zegarmistrzem - mówi Maciek z uśmiechem.

"Trzeba tolerować innych"

Maciej pierwszy rok chodzi do gimnazjum. Jak podkreśla jego matka, w szkole podstawowej chłopiec nigdy nie miał problemów z kontaktami z innymi uczniami, a nauczyciele dbali o niego w szczególny sposób. Do tej pory zresztą mają z nim kontakt.

- Dzieci były przede wszystkim uczone tego, że trzeba tolerować innych, że to, że ktoś jest chory, nie znaczy, że jest gorszy - mówi Magdalena Sadło, była nauczycielka i wychowawczyni chłopca. - Uczulałam na to, że Maćkowi jest potrzebna pomoc - dodaje i radzi, by nauczyciele z obecnej szkoły Maćka przyjrzeli się swojej pracy i zobaczyli, "co nie zadziałało". - Na pewno nie powinno się tego zostawić. Jeżeli Maciek boi się chodzić do szkoły, to na pewno nie jest to normalna sytuacja - uważa.

Ewa Kloc, dyrektor Publicznego Gimnazjum w Połczynie-Zdroju, zdaje sobie sprawę z tego, na co Maciek choruje. Według niej jednak chłopiec "nie jest i nie może być 'innym uczniem', ponieważ jest to wykluczenie". Czy uczniowie wiedzą więc, że ich kolega jest chory? - My uczniom tego nie mówiliśmy, dlatego że chciałam to omówić również z mamą, czy w ogóle życzy sobie, żeby o tym mówić - mówi Ewa Kloc. Przyznaje, że był to drugi raz, kiedy uczeń jej szkoły został zaatakowany. - Pierwsze uderzenie miało miejsce wcześniej, była wtedy wezwana policja i przeprowadzona rozmowa pana dzielnicowego z tym uczniem, który uderzył Maćka - mówi dyrektorka. Dodaje, że nie słyszała o tym, by chłopiec był wyzywany "od kalek". - Jeżeli mama nam zasugeruje, że rzeczywiście taka sytuacja ma miejsce, to niewątpliwie podejmiemy konkretne działania - zapowiada.

Kroki dyrektorki

I rzeczywiście, tuż po naszej wizycie w szkole na spotkanie z dyrektorką zostaje zaproszona matka Maćka.

- Pani chciała, by o tej chorobie dowiedziała się klasa. Wspólnie ustaliłyśmy, że taka pogadanka będzie przeprowadzona. Stwierdziłyśmy, że wskazane byłoby, gdyby pani doktor zechciała nas wspomóc - mówi Ewa Kloc i zapowiada też wzmocnienie nauczycielskich dyżurów na przerwach. - Maciek będzie objęty taką szczególną opieką. Będzie przebywał w świetlicy szkolnej pod opieką nauczyciela po skończonych zajęciach do momentu przyjazdu autobusu - zapowiada.

podziel się:

Pozostałe wiadomości