Kot wrzucony do mrowiska

TVN UWAGA! 3641973
TVN UWAGA! 3641973
Czy dzieci dla zabawy wrzuciły kota do mrowiska a następnie nakryły go wiadrem? Będzie musiał to rozstrzygnąć sąd rodzinny w Szamotułach. Tym razem podejrzane o brutalne znęcanie się nad kotem są ośmioletnie dzieci.

- Był to przerażający widok. Kot cały spuchnięty, we krwi – mówi Wanda Jerzyk, szefowa schronisk „Przytuliska u Wandy”. - Był apatyczny i bardzo osłabiony. Widać było, że jego godziny są policzone. Na pewno by nie przeżył. Nie tyle z powodu zmian skórnych, ale ze względu na obrzęk płuc i silną duszność. Nie mógł złapać oddechu, miał silne niedotlenienie i był bardzo odwodniony – dodaje Jarosław Węgrzyn, weterynarz. Poranionego kota znalazła mieszkanka niewielkiej wsi Koźle koło Szamotuł i poinformowała o tym panią Wandę. W tym samym czasie we wsi zaczęły się pojawiać sygnały, że zwierzę zostało wrzucone do mrowiska i przykryte wiadrem. Miały to zrobić dzieci ze szkoły podstawowej. - Udałyśmy się do szkoły wraz z kotem. Podszedł chłopiec, który powiedział, że inny chłopiec wrzucił tego kota do mrowiska i przykrył go wiadrem. Powiedział, że widziała to jeszcze jedna dziewczynka. Zapytałam ją o to. Podała jeszcze dwa imiona dzieci – mówi Wanda Jerzyk, szefowa schronisk „Przytuliska u Wandy”. Mimo tego, że dzieci powiedziały kobiecie o znęcaniu się nad kotem rodzice, głównego podejrzanego ośmioletniego chłopca wszystkiemu zaprzeczają. - Z tą panią, która to zgłosiła, mamy zatargi o mieszkanie. Ale nie wolno do pewnych spraw mieszać dzieci. Skąd wzięła nazwiska dzieci, to nie wiem. Wersji na ten temat jest wiele. Oczywiście, że żal zwierzęcia, ale że ktoś może posądzić kogoś na taką skalę! Chcemy dowodów. Gdyby okazało się, że to nasz syn, to poniesiemy konsekwencje. Wiadomo, że to jest czyn haniebny, ale proszę mi to udowodnić – mówi Przemysław Zdunek. Dziennikarz UWAGI! rozmawiał z kobietą, którą znalazła kota i oddała go pani Wandzie. To ją rodzice obwiniają o celowe oskarżenie ich dzieci. - Zrobiłam to, co musiałam zrobić – mówi kobieta. Już na początku maja sprawą znęcania się nad kotem zajęła się policja w Szamotułach. - Według osoby zgłaszającej, sprawcą miał być ośmioletni chłopiec. Ze względu na wiek, sprawa została przekazana do sądu rejonowego w Szamotułach do wydziału rodzinnego – mówi Sandra Śrama, biuro prasowe Komendanta Powiatowego Policji w Szamotułach. Prezes fundacji prowadzącej schronisko pani Wandy mówi, że rodzice nie tylko nie wyciągnęli konsekwencji wobec dzieci, ale też obwiniają pracowników schroniska za bezpodstawne oskarżenie ich dzieci. - Nikt z rodziców nie dzwonił i nie pytał o kota. Wspólnie utworzyli front oburzenia, jak można było podać informację na ten temat. Nikt się do tego nie przyznaje, mówią, że to nie jest prawda. Skupiają się na atakach – wyjaśnia Renata Koczorowska, prezes Fundacji „Przytuliska u Wandy”.

podziel się:

Pozostałe wiadomości