Od kilku tygodni w Garbnie, niedaleko Kętrzyna, nie milkną spekulacje. Parafianie żyją bulwersującą historią z udziałem miejscowego proboszcza. - Ksiądz kazał nam wchodzić do samochodu. On się rozkroczył i siedział, a my miałyśmy siadać mu w rozkroku i przy nim zdjąć to, co miałyśmy na sobie. Ja miałam leginsy. Miałam to zdjąć i założyć spódniczkę. Spod spodu kazał mi majtki zdejmować – opowiada Nicola. Zachowanie księdza od dawna było tajemnicą poliszynela, ale mieszkańcy je bagatelizowali. Sprawa wyszła na jaw dzięki Stefanii Siewruk-Welens, dyrektorce szkoły podstawowej, która poważnie podeszła do opowieści, które usłyszała od uczniów. - Jestem nauczycielem w tej szkole od 28 lat i myślę, że dzieci wiedziały, że jeśli do mnie przyjdą, to ja nie zostawię ich bez pomocy. Najpierw przyszła sama dziewczynka. Zaufała mi. I ona jakby popchnęła łańcuszek, że jeszcze ktoś chciałby ze mną porozmawiać. Później jak wieść rozniosła się po szkole, przyszło do mnie jeszcze kilka dziewczynek samych z siebie, już nie proszonych przeze mnie. Mówiły o niepokojących sygnałach. Nie mogę powiedzieć o jakich. Obowiązuje mnie tajemnica i dobro śledztwa. To, co usłyszałam wydawało mi się wiarygodne. Jedyną możliwością było powiadomienia policji – mówi Stefania Siewruk-Welens, dyrektorka Zespołu Szkół w Garbnie. - Zostało złożone zawiadomienie o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa dotyczącego innej czynności seksualnej na małoletnich osobach przez proboszcza parafii – przyznaje sierż. Ewelina Piaścik, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Kętrzynie. - Zawiadomienie dotyczy dziewięciu małoletnich dziewczynek – dodaje Jolanta Rzepko, Prokuratura Rejonowa w Kętrzynie. Od złożenia doniesienia przez dyrektorkę szkoły minęło ponad pół miesiąca. Do tej pory nie przesłuchano żadnego dziecka, nie przesłuchano też księdza. On sam natomiast kontaktował się z rodzinami dziewczynek. - Sprawa wypłynęła w poniedziałek, a we wtorek ksiądz naszedł nas w domu. Zaczął wyjaśniać, że to jest nieporozumienie i tak nie może być. Przecież on nie powinien mieć kontaktu z tymi dziećmi – mówi Bartosz Buczyński, wujek Nicoli. - Bardzo się go boję. Nigdy, nie chcę zostać z nim sama. Babcia mi obiecała, że nigdy nie pójdę na plebanię i do kościoła sama – tłumaczy Nikola. W wielu domach dzieci manifestowały niechęć do księdza. Mimo że nie uczył on religii w szkole, często w niej bywał. Za jego kadencji przy ołtarzu służyły głównie ministrantki. Organizował także trzyosobowe wycieczki, nigdy nie zabierając na nie chłopców. - Moja wnuczka służyła zawsze do mszy. Ksiądz powiedział, że czasami zabiera dzieci na wycieczkę i zapytał czy puszczę Nikolę. Ale nic nie mówił, że wiezie dzieci nad jezioro, tylko że do sanktuarium – wspomina Krystyna Buczyńska, babcia Nicoli. - Zaproponował nam, że jeżeli chcemy to pojedziemy nad jezioro. Zgodziłyśmy się, bo akurat była fajna pogoda i było ciepło. Nie chciał żebyśmy się pomoczyły, więc zaproponował nam spódniczki. Wyjmował nam spódniczki i sobie wybierałyśmy, bo miał różne kolory. Zauważyłam, że w bagażniku w samochodzie miał też dziewczęce majtki. Myślałam, że przed jeziorem on zatrzyma się na poboczu i my pójdziemy się przebrać. A ksiądz kazał nam wchodzić do samochodu. Rozkraczył się i siedział, a my miałyśmy mu siąść w rozkroku i zdjąć z siebie to, co miałyśmy na sobie. Kazał mi majtki zdejmować, ale powiedziałam, że nie chcę, bo się wstydzę. Potem koleżanka weszła. Było widać, że musiała kłaść mu się na kolanach – płacze Nikola. To nie jedyne zachowanie księdza, które zaniepokoiło babcię Nikoli. Pod pretekstem pokazania zdjęć przygotowujących do wakacyjnego wyjazdu na kolonie z Caritasu, ksiądz proboszcz przywiózł do siebie najpierw same dziewczynki, a później babcię z Nikolą. Nieoczekiwanie kazał dziecku wejść do łazienki. - Ksiądz powiedział: no dalej, zrzucaj z siebie ciuszki i wchodź pod prysznic. Zobaczymy, czy sobie poradzisz. Rozpłakałam się. Bałam się i nie wiedziałam, o co chodzi – opowiada Nikola. - Umie komórką się obsługiwać, komputerem a kurka nie umie w łazience odkręcić? Zresztą on nie kazał jej kurka odkręcać, tylko się rozbierać, przy mnie. To jest poniżajże – wspomina babcia. Po tym, jak o sprawie zrobiło się głośnio, ksiądz poszedł z wyjaśnieniami do gazety, opowiadając, że chciał dobrze i uczył dziecko korzystać z prysznica.Z dziennikarzami UWAGI! nie chciał rozmawiać. - Nie chcę rozmawiać dziennikarzami. Mam już wszystkiego dosyć. Dyrektorka miała podejrzenia, miała obowiązek je zgłosić. Porozmawiamy, gdy wszystko się wyjaśni. A wszystko na pewno się wyjaśni – zapewnia ksiądz. Z naszych informacji wynika, że już w poprzedniej parafii ksiądz był oskarżany o molestowanie dziewczynek. Niepokojące sygnały wpływały także do kurii. Jednak dopiero 14 maja zdecydowano tam o urlopowaniu księdza proboszcza z Garbna. Wyjechał już ze wsi, dzieci nie mają już z nim styczności. Sprawę nadal bada prokuratura.