Studentki nękane przez kolegę z roku. „Widziałem strach w twoich oczach”

Nie mogą spać, ciągle oglądają się za siebie, boją się wyjść z domu, są nękane zupełnie nie znając przyczyny. Życie studentek z Uniwersytetu Śląskiego przerodziło się w piekło. Wszystko za sprawą jednego mężczyzny, byłego już studenta dziennikarstwa.

Od ponad rok studenci i pracownicy Uniwersytetu Śląskiego są gnębieni i nękani w sieci.

Otrzymują wulgarne komentarze, są obrażani, a ich znajomi i rodziny otrzymują pogróżki. Autorem tych wiadomości jest były student dziennikarstwa.

- Od początku był dziwny, zachowywał się dziwnie, dziwnie się wypowiadał. Unikał kontaktu z nami, ale obserwował nas. Wydawał się być aspołeczny, a jednocześnie chciał na siebie zwrócić uwagę – mówi Natalia.

- Dostałam bardzo negatywne komentarze. Opierały się na wyzywaniu mnie od suk, dzi… Tak naprawdę nic nikomu nie zrobiłam. Nigdy nie wdałam się w konflikt, zwłaszcza z tą osobą. Nigdy nie zrobiłam mu nic złego – zapewnia Wiktoria.

- Zapytałam go, po, co to, co mu to daje. Odpisywał, że bawi go to, ma ze mnie bekę. Dostawałam komentarze w stylu: „Widziałem strach w twoich oczach”. Czuł przewagę nad nami, jemu dawało siłę to, że osłabia nas psychicznie. Zresztą pojawiały się też komentarze, że złamie nas psychicznie, że na to liczy – mówi Natalia.

Sprawą zajęła się uczelnia

Sprawa mężczyzny uporczywie nękającego innych trafiła do rektora uczelni. Aż 100 studentów czuło się przez niego zagrożonych. Powołano Komisję Dyscyplinarną, która uznała, że działania Aleksandra P. nosiły znamiona stalkingu w internecie i poza nim. Aleksander P. nie przyznał się do winy i odwołał się od tej decyzji. Na drugim posiedzeniu komisji P. ponownie został uznany za winnego uporczywego nękania i tym razem został wydalony z uczelni.

- Na pierwszej rozprawie twierdził, że to nie on, że ktoś się może pod niego podszywa. Jego mama powiedziała, że my sami robimy te konta i piszemy komentarze. Powiedziała, że widać, że to dziewczyny zostały skrzywdzone i mają kompleksy, które odbijają na jej synu – mówi ofiara.

- Nigdy nie mieliśmy do czynienia z człowiekiem, który, by tak nękał studentów i bardzo rozszerzał swoją działalność. Mieliśmy do czynienia z eskalacją działań z jego strony – mówi dr hab. Patrycja Szostok-Nowacka, pracownik Uniwersytetu Śląskiego i dodaje: On nie wyparł się, nie wstydził się tego, co robi i ani przez moment nie wyraził skruchy. Wyrok przyjął z agresją, nie okazując odpowiedniego szacunku.

Mimo, wydalenia z uczelni Aleksander P. dalej nękał swoje ofiary.

- To bardzo szkodzi mi i mojemu wizerunkowi. Tym bardziej, że komentarze pojawiły się w czerwcu, kiedy zajmowałam się dwoma chłopczykami, pracowałam, jako ich opiekunka. Pracowałam też, jako konwojent kolonijny w biurze podróży, gdzie cały czas przebywałam z dziećmi - mówi Wiktoria.

To nie są groźby karalne?

Studenci blokowali prześladowcę we wszystkich mediach społecznościowych, ale ten przerzucał się na ich rodziny i znajomych.

- Moja siostra ma 14 lat, dostawała komentarze w stylu: „Ale masz mordę plebsa, ty zgniły worku tłustych kiszek”, „Twój ojciec popełnił olbrzymi błąd, że wyjął ch… z węgla i spłodził taką małpę, jak ty i tę twoją małą ku… pseudosiostrę”. Siostra była przerażona, zadzwoniła do mnie z płaczem – przyznaje Natalia.

W czerwcu Wiktora poszła na policję zgłosić uporczywe nękanie.

- Wytłumaczyłam dyżurnemu policjantowi całą sytuację, pokazałam, jakie dostaje komentarze. Funkcjonariusz usiadł i powiedział: „Ale to tylko komentarze. Tylko panią obraża. To nie są groźby karalne”. Zatkało mnie. Nie wiem, co ma się stać, żeby zaczęli traktować to poważnie.

Podobnie pierwszą wizytę na policji opisuje Natalia.

- Wyszłam z płaczem z komisariatu, bo dowiedziałam się, że nic nie można zrobić, że groźby nie są jednoznaczne, bo nie napisał, że mnie zabije, albo zgwałci, tylko, że pożałuję i, że ryzykuję, jeżeli pójdę na policję. Dowiedziałam się, że pedofilskie komentarze, robienie ze mnie pedofila i napisy na murach to nic. Poczułam się zlekceważona, potraktowana z buta przez kogoś, kto powinien mu pomóc.

Tyska i katowicka policja odmówiły nam komentarza. Obecnie sprawa prowadzona jest w prokuraturze. Poszkodowane mają wrażenie, że nie są traktowane poważnie.

- Zawiadomienie wpłynęło kilka miesięcy temu. Zabezpieczone zostały nośniki pana Aleksandra P. i oczekujemy na opinię biegłego z zakresu informatyki. Po uzyskaniu tej opinii będą podejmowane dalsze czynności. W międzyczasie przesłuchiwani są kolejni poszkodowani – mówi Katarzyna Kluczewska z Prokuratury Rejonowej Katowice-Północ.

Sprawa toczy się w prokuraturze od dziewięciu miesięcy.

Instytucje niestety nie zawsze działają w takim samym tempie. Podczas wyborów, jedna z kandydatek do parlamentu otrzymała wulgarne komentarze pod swoim postem. Sprawca jeszcze tego samego dnia został zatrzymany, dostał także zakaz zbliżania się i kontaktowania z kobietą.

- Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby od razu stawiać zarzuty. Musimy zebrać materiał dowodowy. I to jest robione. W najbliższym czasie spodziewamy się wniosków opinii biegłego. Wtedy zostaną podjęte dalsze decyzje, co do zarzutów. Jeżeli zostaną postawione zarzuty prokurator rozważy zastosowanie odpowiednich środków wobec osoby podejrzanej – deklaruje Katarzyna Kluczewska.

Nienawiść do kobiet

Aleksander P. już w ubiegłym roku miał nękać studentów innego uniwersytetu w Katowicach. P. na swoim profilu nierzadko wypisuje antyfeministyczne posty.

- Wydaje mi się, że ma w sobie zakorzenioną nienawiść do kobiet ze względu na to, że żadna nie zwraca na niego uwagi. Komentarze, które dostawały dziewczyny zazwyczaj miały podtekst seksualny.

Aleksander P. mieszka na jednym z osiedli w Tychach.

- On jest chyba niezrównoważony. Kiedyś poszedł do śmietnika wyciągać śmieci, bez majtek, bez niczego – mówi jedna z sąsiadek.

- Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Ta pani ma coś trochę z głową i ten chłopak też – mówi inny sąsiad.

Reporterka Uwagi! próbowała porozmawiać z Aleksandrem P. i jego matką.

- Nie życzę sobie suko, żebyś za mną chodziła. Poszła won, powiedziałam, bo jak się zdenerwuję i mnie łapie serce, to będziesz cholero, suko odpowiadała za to zaraz – usłyszała od kobiety reporterka.

Studentki mają nadzieję, że w końcu sprawa ruszy. Z kolei Aleksander P. nie przyznaje się do winy i liczy na powrót na uniwersytet. Mężczyzna w październiku odwołał się od decyzji uczelnianej komisji dyscyplinarnej twierdząc, że to on jest pokrzywdzonym przez kobiety.

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Skatowany Marcinek walczy o życie. Dlaczego nikt w porę nie pomógł dziecku?

Skatowany Marcinek walczy o życie. Dlaczego nikt w porę nie pomógł dziecku?

Uwaga! na ubrania, które mogą szkodzić. „Spryskiwane są tym samym środkiem, którym balsamuje się zwłoki”

Jak się żyje na 10 metrach kwadratowych? „Kuchnia mnie przeraziła”

Jak się żyje na 10 metrach kwadratowych? „Kuchnia mnie przeraziła”

Co się stało z mięsem od kłusownika z okolic Wysocka? Jedno ze zwierząt miało śmiertelnie niebezpieczne pasożyty

Co się stało z mięsem od kłusownika z okolic Wysocka? Jedno ze zwierząt miało śmiertelnie niebezpieczne pasożyty

Uchodziła za ikonę walki o prawa zwierząt, teraz prokuratura stawia jej zarzuty. „Ważniejszy był fame niż dobro zwierząt”

Uchodziła za ikonę walki o prawa zwierząt, teraz prokuratura stawia jej zarzuty. „Ważniejszy był fame niż dobro zwierząt”

Pani Halina jest zamykana na klucz w mieszkaniu. „Otwórzcie mi drzwi”

Pani Halina jest zamykana na klucz w mieszkaniu. „Otwórzcie mi drzwi”

Jak przebiegła interwencja w Trzebnicy? Czy policja nie ma sobie nic do zarzucenia?

Jak przebiegła interwencja w Trzebnicy? Czy policja nie ma sobie nic do zarzucenia?