”Badanie Żywej Kropli Krwi” – pod taką nazwą prowadzi na Śląsku praktykę Henryk K. Lekarz, który po przejściu na emeryturę zajął się medycyną holistyczną, jak sam mówi. Do badania wystarczy nakłucie palca i pobranie drobinki krwi. Trafia ona pod mikroskop, a jej obraz pojawia się na ekranie komputera. - Doktor zapewnił mnie, że z krwi zostaną wykryte wszystkie choroby – od alergii do nowotworu – mówi Justyna Stawicka, matka chorej na epilepsję 3,5-letniej Karolinki, którą podjął się leczyć dr K. Doktor K. swoją metodę reklamuje w internecie. Nie ma problemu, by umówić się na badanie, a nawet zamówić wizytę w domu. Reporter UWAGI! incognito wybrał się do gabinetu dr. K. w jego domu w Pszczynie. Diagnoza obrazu krwi okazało się niepomyślna. - W pana krwi są endobionty, pasożyty – mówi dr Henryk K. – Krew nie jest sterylna. Bakterie mogą przechodzić w korek, w grzyba, kopulować z innymi bakteriami. Skoro w jednej kropli krwi jest 5-7 endobiontów, to ile w całym organizmie, gdzie jest 4,5 do 5 litrów krwi. O endobiontach nie słyszeli diagnostycy laboratoryjni ani lekarze. Zgodnie twierdzą – to fikcja, nic takiego nie istnieje. Badania krwi reportera UWAGI! przeprowadzone w jednym z laboratoriów wykazały, że odpowiada ona normom zdrowia. Tymczasem dr K. zdiagnozował złe trawienie białka, co powoduje niewłaściwe dostarczanie aminokwasów do wątroby. - Mówimy, że jeśli ktoś ma takie włókna fibrynowe, to ma toksyczne jelito – stwierdził dr Henryk K. Na schorzenia – najlepsze są leki, oferowane przez doktora. Specjalny preparat niszczy szkodliwe substancje w organizmie. Asystent doktora zachwala jego właściwości – to lek ”ekskluzywny”, niedostępny w aptekach, działający jak antybiotyk, niszczący gronkowce, paciorkowce, lamblie, ale nieobciążający narządów, tak jak antybiotyk. Preparat okazał się być zwykłym suplementem diety – składał się z witamin i mikroelementów. W zalecanej przez dr K. kuracji rzeczniczka Głównego Inspektora Sanitarnego odnalazła też trzy preparaty niezarejestrowane przez GIS. Matka chorej Karolinki za wizytę lekarską oraz zaleconą miesięczną kurację sokiem, witaminizowanymi tabletkami i minerałami zapłaciła ponad 400 złotych. - Zanim zaczęli badać, już wiedzieli, jakie będą leki – mówi Justyna Stawicka, matka Karolinki. – Kazali brać tylko te leki, inne odstawić. Dr Henryk K., kiedy reporter UWAGI! przyszedł już oficjalnie, wyprosił go z gabinetu. Nazajutrz o rozmowę poprosił jednak jego asystent. Jak się okazało, ”Badanie Żywej Kropli Krwi” wprowadziła na polski rynek prywatna firma, sprzedająca suplementy diety. Paramedyczne badanie ma sugerować ich lecznicze właściwości. - To i śmieszne, i straszne, jest mi wstyd – mówi Maciej Hamankiewicz, prezes Śląskiej Izby Lekarskiej. – Fakt, że dopiero telewizja wychwyciła taki ”przekręt”, to porażka wymiaru sprawiedliwości, korporacji zawodowej, specjalistycznego nadzoru nad pracą lekarzy. Zrobimy wszystko, żeby uniemożliwić dalszy proceder temu lekarzowi.