Żyje, bo udawała martwą

TVN UWAGA! 131603
- Cały czas starałam się myśleć, co zrobić, żeby tylko uciec i zapamiętać jak najwięcej szczegółów z jego twarzy. Gdy sprawdzał czy oddycham, udawałam, że nie oddycham - opowiada 19-letnia Klaudia. Dziewczyna został brutalnie pobita na podmiejskiej dyskotece. Chociaż sama wskazała sprawcę, nadal nie może czuć się spokojna. Jej oprawca nadal przebywa na wolności.

19-letnia Klaudia bawiła się w jednej z większych wiejskich dyskotek w województwie mazowieckim. Dziewczyna była w tym miejscu już wcześniej, tym razem postanowiła wybrać się tam z kolegami ze szkoły. Klaudia była zapobiegliwa i umówiła się ze znajomymi, że dla bezpieczeństwa co godzinę będą spotykać się przed wejściem. Tuż przed godziną drugą dziewczyna wyszła do miejsca spotkań. Tam ktoś zawołał ją po imieniu. Myśląc, że to jej znajomi podeszła do grupy mężczyzn. Ci niespodziewanie zaczęli ją brutalnie bić. - Było ich pięciu. Brutalnie mnie okładali. Wynieśli mnie z dyskoteki przez bramę. Rzucili mnie o ziemię. Powiedzieli do tego jednego, którego najbardziej zapamiętałam: bierz ją, zrób z nią, co chcesz, jest twoja. Wziął moją głowę i z całej siły zaczął uderzać nią o ziemię. Cały czas mnie szarpał, zaczął ściągać bieliznę. Miałam coraz mniej siły, bo okładał mnie pięściami po twarzy i wyrywał mi włosy. Jego koledzy widzieli, że opadam z sił, więc mnie zostawili. Cały czas starałam się myśleć, co zrobić, żeby tylko uciec i zapamiętać jak najwięcej szczegółów z jego twarzy. Gdy sprawdzał czy oddycham, udawałam, że nie oddycham. Zaczął wołać „e k… chyba zeszła”. W ogóle się tym nie przejął i zaczął dalej się rozbierać, zdejmować spodnie. Wiedziałam, że muszę wtedy uciec, bo nie będę miała szans na przeżycie. Zebrałam wszystkie siły i zaczęłam biec, do bramy, tam gdzie widziałam ludzi, światło – opowiada Klaudia Marton, poszkodowana. Dziennikarze UWAGI! pojechali do dyskoteki, w której rozegrały się te dramatyczne zdarzenia. Już przed wejściem zauważyli, że nikt nie krępuje się pić alkohol na parkingu przed dyskoteką. Bijatyki są tam na porządku dziennym. Trzech mężczyzn skatowało jednego z uczestników dyskoteki. Na oczach reporterów rozbili mu butelkę na głowie. Po kilkudziesięciu minutach na miejscu zjawiła się policja. Charakterystyczne jest to, że funkcjonariuszom nie udało się zatrzymać sprawców tego pobicia, a sam poszkodowany nie wniósł przeciwko nim oskarżenia. Policja natomiast uważa, że ta dyskoteka to spokojne miejsce. - W ciągu dwóch lat zarejestrowaliśmy 17 zgłoszeń z rejonu dyskoteki. Są to głównie kolizje parkingowe. Zdarzyła się również sytuacja pobicia uczestnika dyskoteki przez ochroniarza, jak również ochroniarza przez uczestnika dyskoteki. Dyskoteki te odbywają się każdej nocy z soboty na niedzielę i uczestniczy w nich około tysiąca osób. Więc ilość 17 interwencji w ciągu dwóch lat to nie jest duża ilość – uważa Ewa Ruszkowska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Ostrowi Mazowieckiej. Mimo że w dyskotece był monitoring i można na nim zobaczyć Klaudię, kamery nie zarejestrowały całego zajścia. - Widać pokrzywdzoną na terenie dyskoteki. Samego zdarzenia niestety nie widać. Teren, gdzie doszło do zdarzenia, prawdopodobnie nie jest objęty monitoringiem – wyjaśnia Andrzej Krystosiak, Prokuratura Rejonowa w Ostrowi Mazowieckiej. Rodzina Klaudii już kilkanaście godzin po zdarzeniu na własną rękę zaczęła poszukiwać sprawcy. Dzięki pomocy znajomych i życzliwych osób dziewczyna odnalazła mężczyznę, który jej zdaniem brutalnie ją pobił. - Zapamiętam tę twarz do końca życia – mówi Klaudia i pokazuje profil mężczyzny na jednym internetowych portali. Następnego dnia policja zatrzymała wskazanego przez Klaudie mężczyznę. Jednak mimo że prokuratura postawiła mężczyźnie zarzut ciężkiego pobicia i wykorzystania seksualnego dziewczyny. Sąd rejonowy nie aresztował domniemanego sprawcy. - W ocenie sądu popełnienie przestępstwa nie zostało w sposób wystarczający uprawdopodobnione. Argumenty sądu dotyczyły kwestii okazania i wyglądu podejrzanego – mówi Małgorzata Jagielska – Bogucka, przewodnicząca II Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Ostrowi Mazowieckiej. Prokuratura odwołała się od tego postanowienia, sąd okręgowy jednoznacznie zdecydował o areszcie. Niestety domniemany sprawca nie trafił za kratki, ponieważ zniknął. Teraz jest poszukiwany listem gończym. - Decyzja była błędna. To wynika z naszego postanowienia. Uznaliśmy argumenty prokuratury za trafne - mówi Ryszard Warda, Sąd Okręgowy w Ostrołęce. Podejrzany o pobicie Klaudii nadal nie trafił do aresztu. Wciąż jest poszukiwany listem gończym. Nie wiadomo gdzie się ukrywa...

podziel się:

Pozostałe wiadomości