Typowe polskie osiedle, kilka bloków i wspólny śmietnik. Niestety, chociaż segregowanie odpadów obowiązuje od kilku lat, dla wielu osób to martwy przepis. - Nie wierzę w to. Gdy byłam w Kolonii segregowałam śmieci, bo kary były wysokie. Tu nie ma to sensu – mówi kobieta. W Polsce śmieci z bloków mieszkalnych przeważnie trafiają do dwóch rodzajów śmietników: odpady komunalne i zmieszane odpady surowcowe. Część śmieci z Warszawy trafia do jedynej w Polsce spalarni śmieci komunalnych. Ale nie wszystkie śmieci są spalane. Do spalenia przeznacza się tylko to, czego nie można odzyskać, ani kompostować. Tak więc posegregowane śmieci segreguje się jeszcze raz. Wiele osób zniechęca do segregowania fakt, że cześć firm wywożących odpady zabiera posegregowane śmieci razem ze zwykłymi. Sytuacja ta sprawia, że Polska ma zatrważająco niskie wyniki w odzyskiwaniu odpadów, bo tylko 15 proc., podczas gdy inne europejskie kraje odzyskują nawet dwa, a nawet trzykrotnie więcej surowców ze śmieci. - Nie wierzę w to, że w Polsce 15 procent surowców wtórnych jest zawracanych. To jest związane z niewydolnym prawem, a dokładnie z brakiem egzekwowania prawa. Od 2011 roku w Polsce prawo jest zunifikowane z prawem unijnym. Natomiast element z przestrzeganiem i egzekwowaniem prawa w Polsce zupełnie nie funkcjonuje – mówi Dominik Dobrowolski, ekolog. Obecna na polskim rynku szwedzka firma odbiera głównie śmieci przemysłowe. Od niedawna do niektórych oddziałów firmy posortowane odpady mogą przywozić osoby prywatne. Stopień segregacji odpadów jest tu zadziwiający. - Można powiedzieć, że cały czas jesteśmy na początku drogi. Ponieważ jesteśmy firmą ze szwedzkimi korzeniami, czerpiemy ze skandynawskich doświadczeń, które w Europie są najbardziej zaawansowane. W Szwecji tego rodzaju punktów jest bardzo dużo. Można nawet powiedzieć, że sortowanie odpadów stało się w Szwecji religią. W Polsce infrastruktura pozwala na jakieś podstawowe segregowanie odpadów, a i to nie wszędzie. Takie możliwości są w dużych miastach, ale też nie w każdym rejonie tych miast – tłumaczy Anna Nowakowska, dyrektor ds. PR STENA Recykling Sp. z o.o. Koszty unieszkodliwiania i odzyskiwania odpadów są ogromne. Koszt wywozu najmniejszego pojemnika ze zwykłymi odpadami to ponad 70 złotych miesięcznie. Można przypuszczać, że właśnie z tego powodu śmieci często lądują w przydrożnych rowach i lasach. W Polsce tysiące produktów opakowuje się w folie i papiery. Gdy przyjrzymy się temu zjawisku bliżej okazuje się, że w wielu sytuacjach można zrezygnować z nadmiernych opakowań. Wystarczy wybrać to, co jest zapakowane prościej i w ekologiczne materiały - karton zamiast plastiku, butelkę szklaną zamiast plastikowej.