Został skazany za molestowanie, ale wyroki uchylono ze względów proceduralnych. I dalej zajmuje się z dziećmi

Wyroki uchylono ze względów proceduralnych
Został skazany za molestowanie, ale wyroki uchylono ze względów proceduralnych
11 lat temu ujawniliśmy szokujące relacje kilku chłopców, którzy opowiedzieli o tym, że byli molestowani przez prezesa fundacji, organizującej wyjazdy dla dzieci. Wracamy do sprawy, bo choć mężczyzna dwukrotnie został skazany za molestowanie, wyroki zostały uchylone ze względów proceduralnych.

- W zeszłym roku, latem, mój syn był na koloniach. Ponieważ był zadowolony z wyjazdu, poprosił, że jeżeli będzie zimowisko, to również chciałby pojechać. Po zapisaniu syna na wyjazd zimowy dostałam od koleżanki maila z linkiem do strony Uwagi!, gdzie był opis, że pan Grzegorz, który jest organizatorem, prezesem fundacji, oskarżony jest o czyny pedofilskie – mówi pani Joanna. I dodaje: - Totalnie mnie to zaskoczyło, nie mogłam w to uwierzyć.

Wstrząsające wyznania

11 lat temu ujawniliśmy w Uwadze! przerażające wyznania kilku chłopców, którzy jeździli na kolonie organizowane przez fundację, której prezesem jest Grzegorz K.

- Byłem z nim w Karwii, jak miałem sześć, czy siedem lat, mieszkaliśmy w domkach. Byłem w pokoju sam z panem Grzegorzem. Przytulał się do mnie, całował i dotykał po brzuchu. Robił to zawsze przed snem. Mówił, żebym nie mówił mamie i tacie – opowiadał wówczas jeden z chłopców.

- Miałem wtedy 13 lat. Pojechaliśmy na kolonie, pociągiem do Murzasichla. Kiedy wszyscy już spali, pan Grzegorz przychodził do nas do pokoju i wsuwał się pod kołdrę. Leżał chwilę koło mnie, rozmawiał, wkładał ręce w majtki – mówił kolejny z chłopców.

Rodzice nie poprzestali na nagłośnieniu tej sprawy w Uwadze! O swoich ustaleniach powiadomili także prokuraturę.

- Chcę, żeby ten człowiek odpokutował za swoje poczynania, żeby spotkała go kara. Żeby trafił do więzienia. Tak dalej nie może być, żeby inne dzieci też cierpiały – mówiła wówczas jedna z matek.

- W grudniu 2012 roku Prokuratura Rejonowa w Piasecznie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Grzegorzowi K. Został on oskarżony o doprowadzenie do poddania się innej czynności seksualnej pięciu małoletnich chłopców. Z materiału dowodowego wynika, że przestępstwa popełniane były w różnych okresach. Były to lata 90., rok 2005, 2008, 2011 i 2012. Do tych zachowań podejrzanego, a następnie oskarżonego, dochodziło podczas organizowanych przez niego wyjazdów kolonijnych – mówi dzisiaj Aleksandra Skrzyniarz z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

W 2015 roku Grzegorz K. został skazany na 10 lat pozbawienia wolności i dożywotni zakaz wykonywania wszelkich działalności związanych z edukacją, leczeniem i opieką nad małoletnimi. Wkrótce wyrok został uchylony z powodów proceduralnych – sędzia nie odczytał bowiem wszystkich zeznań świadków.

Dwa lata później sąd ponownie skazał go na 10 lat więzienia i orzekł zakaz kontaktów z dziećmi. Ten wyrok także uchylono z powodu uchybień proceduralnych. Istotne jest jednak to, że nigdy podczas żadnego z tych procesów nie podważono zeznań złożonych przez pokrzywdzonych.

- Byłem wciekły z powodu uchyleń. Byłem bardzo zły, dlatego, że ktoś musiał popełnić błąd, skoro to wina procedury. Jesteśmy już po tylu latach od pierwszej rozprawy i dalej nic – ubolewa pan Andrzej, ojciec jednego z pokrzywdzonych.

„Nie potrafię tego wymazać”

Po 10 latach od emisji pierwszego reportażu spotkaliśmy się z jednym naszych rozmówców.

- Wtedy nie miałem odwagi stanąć z twarzą przed kamerą. Byłem roztrzęsiony, wszystko dochodziło do mnie powoli. To jest takie przeżycie, że ciężko jest opisać – mówi Patryk, oskarżyciel posiłkowy w procesie Grzegorza K.

- Jak chodziłem do szkoły, to czułem wstręt po tym, co się stało. Że byłem bezbronny w tamtym momencie, że nie potrafiłem wtedy zareagować, jak ten człowiek mnie molestował - mówi.

Patryk zaczął spotykać się z psychologiem.

- Nie dawałem sobie rady. Nawet jak później poszedłem do pracy, to ciężko było się na czymkolwiek skupić. To cały czas wraca. Chodzi o myśli, co się wydarzyło i o bezsilność, że nie mogłem nic zrobić – tłumaczy.

Pozostali chłopcy – dziś już dorośli mężczyźni – nie zdecydowali się na spotkanie z nami, by nie wracać do bolesnych wspomnień.

K. wrócił do pracy z dziećmi

Po tym jak sąd uchylił nieprawomocne wyroki - Grzegorz K. wrócił do pracy z dziećmi. Organizuje dla nich wakacyjne wyjazdy, a zdjęcia i filmy ze wspólnych eskapad zamieszcza na portalu społecznościowym.

Tymczasem pani Joanna i osoba, która przesłała jej link do archiwalnego reportażu Uwagi!, zrezygnowała z puszczenia dzieci na wyjazd z Grzegorzem K.

- Absolutnie nie można ryzykować. On od 10 lat jest oskarżony i przez 10 lat dalej organizuje te wyjazdy. Dla mnie zastanawiające jest, dlaczego na czas procesu nie dostał zakazu kontaktu z dziećmi czy pracy z dziećmi – dziwi się kobieta.

To pytanie, jak i wiele innych, chcieliśmy zadać rzeczniczce prasowej sądu, ale odmówiła wystąpienia przed kamerą. Na pytania wysłane mailem do dziś nie dostaliśmy odpowiedzi.

Nie przyznaje się do winy

Grzegorz K. oprócz prowadzenia fundacji i organizowania wyjazdów dla dzieci, pracuje jako ochroniarz w jednym z centrów handlowych.

 - Nie zrobiłem żadnej krzywdy żadnemu chłopcu, żadnej dziewczynce i żadnemu dzieciakowi niepełnoletniemu – stwierdził mężczyzna w rozmowie z reporterem Uwagi!

Od kilku lat przed Sądem Rejonowym w Piasecznie toczy się kolejny - trzeci już - proces Grzegorz K.

Akt oskarżenia nie zmienił się i dotyczy seksualnego wykorzystania małoletnich. Wciąż nie wiadomo, kiedy sąd pierwszej instancji wyda kolejny, trzeci już, wyrok w tej sprawie.

- Głęboko wierzę, że skończy się to prawomocnym wyrokiem. Już mi nie zależy na tych 10 latach. Zależy mi, żeby był wyrok skazujący i wreszcie się to zakończyło – mówi pan Andrzej.

podziel się:

Pozostałe wiadomości