Zmasakrowany przez ochroniarzy

Ochroniarze, którzy mieli pilnować porządku i dbać o bezpieczeństwo klubu skatowali człowieka. 24 letni Paweł chciał się tylko pobawić. W ciężkim stanie trafił do szpitala. Zapadł w śpiączkę.

- Patrząc na niego, widzę, co mu zrobili – mówi Magda, siostra Pawła. – Skatowali go. Zwierzę się lepiej traktuje. - Trudno nam o tym mówić, ale jego stan jest bardzo ciężki - mówią koledzy Pawła. – Martwimy się o niego. Paweł, 24 letni student, przyjechał na weekend do rodzinnego miasta Elbląga. Chciał spotkać się z kolegami. Poszli na dyskotekę. Dobra zabawa grupy studentów najwyraźniej nie spodobała się pracownikom dyskoteki. Zaczepili jednego z nich i kazali mu opuścić lokal. Chłopak wyszedł natychmiast. Paweł był razem z nim. - Około 4 rano chłopak został brutalnie pobity przez grupę tzw. ochroniarzy tego lokalu - mówi Jakub Sawicki z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu. – Policjanci już po kilku minutach byli na miejscu zdarzenia, udzielali pierwszej pomocy pokrzywdzonej osobie. Chłopak był nieprzytomny, jego stan był ciężki. Został brutalnie pobity. Przeszedł operację, bo miał krwiaka mózgu. Takiego pobicia może dokonać tylko bandyta. Od dnia tragedii ciągle ktoś czuwa przy łóżku Pawła. Rodzina i przyjaciele liczą na cud. - Paweł we wrześniu ma do obronienia pracę licencjacką, ma wiele spraw do załatwienia, musi żyć – mówią przyjaciele czuwający przy łóżku Pawła. – Zawsze sobie świetnie radził, zaczął studia, sam sobie opłacał mieszkanie, usamodzielnił się. Zawsze wszystkim dookoła pomagał. Dusza człowiek. Kim są ludzie, którzy tak skatowali Pawła? Dlaczego zamiast pilnować bezpieczeństwa w lokalu rzucili się na klientów? Dyskoteka, w której zaczęło się to zdarzenie jest największym tego typu lokalem w Elblągu. Gdy przychodzimy do niej kilka dni po pobiciu Pawła właśnie trwają prace nad poprawieniem stanu bezpieczeństwa. Policja zaleciła właścicielom lokalu zamontowanie dodatkowych kamer. - W ramach współpracy z policją zobowiązaliśmy się do prowadzenia monitoringu wewnętrznego – mówi Paweł Jabłoński, współwłaściciel dyskoteki. – Wszystko będzie zapisywane cyfrowo. Od początku stawiamy na bezpieczeństwo. To, co się stało, to marginalne i skrajne wydarzenie. Docieramy jednak do osób, które w tym samym lokalu zostały już wcześniej dotkliwie pobite. - Któregoś wieczoru zostałem zgarnięty przez ochronę do toalety i zostałem pobity tak, że rodzice mnie nie poznali - mówi Jacek, pobity przez ochroniarzy. Po pobiciu Pawła jeden z pracowników dyskoteki stracił pracę, był zatrudniony tam jako ochroniarz. Paweł walczył o życie kilka tygodni. W ostatni weekend przegrał tę walkę.

podziel się:

Pozostałe wiadomości