Zmasakrowali, zabili, zgwałcili

Dwóch bandytów brutalnie zamordowało mężczyznę. Zaraz potem jeden z nich zgwałcił kobietę. Do zbrodni doszło, bo wcześniej sąd odroczył mu karę.

To była jedna z najbardziej okrutnych zbrodni, z jaką mieli do czynienia lubelscy policjanci. Dwóch młodych bandytów z podlubelskiej wsi zamordowało 56-letniego mężczyznę, bo podejrzewali go o kradzież roweru. Zwłoki, które znaleziono w domu ofiary, były drastycznie okaleczone w okolicach narządów rodnych, głowa była zmasakrowana. Kiedy oprawcy wyszli nad rzekę, żeby zmyć z siebie krew, zobaczyli 26-letnią kobietę. Jeden z nich zgwałcił ją. Sprawcami tych odrażających zbrodni okazali się 22-letni Tomasz W. i 17-letni Grzegorz M. Tydzień wcześniej w tej samej okolicy brutalnie pobili starszego mężczyznę: do dziś leży w łóżku, ma kłopoty z oddychaniem. Pobicia nie zgłosił na policję. - Grozili, że jak pójdę na policję, to mnie skrócą – mówi. – Teraz mnie nurtuje, że gdybym poszedł, to nie byłoby tamtej zbrodni. Może nie byłoby tej zbrodni także wtedy, gdyby Tomasz W., ten który zgwałcił kobietę, siedział w więzieniu. W. ma już na swoim koncie wyrok za spowodowanie wypadku, toczy się też jego sprawa o próbę gwałtu. Sąd zgodził się odroczyć mu karę. Czemu nie sprawdził, że w tym samym czasie ma drugą sprawę i że wobec tego jest groźnym recydywistą, który nie powinien być na wolności? - Kodeks karny wykonawczy nie określa przeszkód, które sąd mógłby wziąć pod uwagę przy ocenie prośby skazanego o odroczenie wykonania kary. Niech sobie sami pani odpowie na pytanie, czy nie doszłoby do kolejnych przestępstw, gdyby Tomasz W. siedział w więzieniu – mówi Barbara du Chateau, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. Mieszkańcy wsi, w której mieszkali bandyci mają odpowiedź na to pytanie. - Jak dostał areszt, to nie powinien mieć żadnych urlopów – mówi starszy mężczyzna. – W wojsku nie było dawniej urlopów, a co dopiero w więzieniu. - Wiadomo jak to jest: policja złapie, prokurator wypuści – mówi inny. – Jakby posiedział pięć lat, to może by się nauczył. Sąsiedzi bandytów uważają, że Tomasz W. to bardzo niebezpieczny człowiek, mówią, że zmanipulował młodszym kolegą, który w innej sytuacji nie dopuściłby się tak okrutnego czynu. Podobnego zdania jest Y. - Ma dopiero 22 lata, obawiam się, że może być jeszcze bardziej groźny – uważa Andrzej Jeżyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Może popełnić kolejne przestępstwo. Obaj przestępcy czekają na proces. Grożą im najsurowsze kary: Tomaszowi W. dożywocie, Grzegorzowi M. – dwadzieścia pięć lat więzienia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości