56–letnia Krystyna Sobczyk zaraz po zameldowaniu się w sanatorium „Kos” w Ustroniu poczuła bardzo silne bóle. Przez 6 dni lekarze podawali jej środki przeciwzapalne i przeciwbólowe na rwę kulszową. Nie zlecono żadnych badań. Dopiero, gdy jej stan bardzo się pogorszył, kobietę przewieziono do szpitala. Okazało się, że przyczyną bólu był wrzód na dwunastnicy, który pękł powodując wewnętrzne zakażenie. Co więcej, podając leki przeciwbólowe medycy z sanatorium tylko przyspieszyli rozwój choroby. Dla kobiety nie było już ratunku. Zarówno Prokuratura jak i Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej zgodnie uznali, że istnieją wystarczające przesłanki świadczące o winie lekarzy z sanatorium by wszcząć śledztwo w sprawie śmierci kuracjuszki. Brak fachowości lekarzy potwierdza także Rzecznik Praw Pacjenta. Jednak dyrektor sanatorium i ordynator oddziału, w którym przebywała pani Krystyna nie mają sobie nic do zarzucenia.