- Sprawca wypadku uderzył głową w szybę, zostawił na niej krew i włosy. Pod siedzeniem kierowcy leżała też sztuczna szczęka - mówi Tadeusz Karczmarek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. Samochód jadąc z dużą prędkością wjechał w drzewo. Żaden z pasażerów nie chciał powiedzieć, kto kierował hondą. Po dwóch dniach od wypadku do policji zgłosił się starosta, który stwierdził, że samochodem kierował jego syn. Przekonywał on policjantów, że co prawda był w samochodzie w momencie wypadku, ale siedział z tyłu. Uciekł z rozbitego auta, bo był w szoku. Policja nie wierzy jednak w wyjaśnienia starosty. - Józef Figarski miał obrażenia świadczące o tym, że brał udział w wypadku. Miał jakoby przelecieć z tylnego siedzenia i uderzyć w szybę. To jednak mało prawdopodobne. Mamy poważne podejrzenia, że to on właśnie kierował pojazdem - mówią policjanci. Starosta Figarski to postać kontrowersyjna. Już wcześniej pokazał, że dla stanowiska może zrobić wiele. W wyborach samorządowych startował z obywatelskiego komitetu wyborczego. Jednak po krótkim czasie zdradził swoich kolegów i głosował za odwołaniem starosty ze swojego ugrupowania. Zaraz po tym sam został starostą dzięki opozycji. O jego wyborze zdecydował zaledwie jeden głos. Okazało się, że Figarski głosował sam na siebie. - Jeśli Józef Figarski jest człowiekiem honoru, powinien zrezygnować z pełnionej funkcji - mówi Jan Gula, Przewodniczący Rady Powiatu w Szydłowcu. Jeśli nie zachowa się honorowo i nie zrezygnuje, to pomoże mu w tym na pewno wymiar sprawiedliwości, bo policjanci są pewni, że samochodem kierował właśnie starosta. Zobacz także:Pijany radca prawnyPrawo łagodne dla prokuratoraZalany, ale niezatapialny doktorNiska szkodliwość jazdy po pijanemu Równiejszy wobec prawaProkuratura ściga niewinnego ---strona---