Chemia była prawdziwa pasją 20-latka, który właśnie dostał się na Wojskowa Akademię Techniczną. Pasjonat chemik i z zamiłowania pirotechnik skonstruował co najmniej pięć bomb. Z pomocą jednej z nich popełnił samobójstwo w lesie w podwarszawskim Grodzisku Mazowieckim. Chłopak zdetonował przyczepioną do ciała bombę, która go rozerwała. - Gdyby to zrobił u siebie w domu, gdzie miał podobno ogromna ilość ładunków wybuchowych, to kawałek miasta mógłby wylecieć w powietrze – mówi Zofia Hempowicz, dziennikarz Gazety Grodziskiej. W domu 20-latka policjanci znaleźli cztery profesjonalnie skonstruowane bomby, w tym dwie gotowe do odpalenia drogą radiową. - Był wcześniej karany za posiadanie materiałów wybuchowych. Zostawił listy, ale ze wglądu na ochronę prywatności nie będzie ich ujawniać – mówi Monika Lewandowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Chłopak przed śmiercią napisał cztery listy: do rodziców, babci, swojej dziewczyny i policji. Prosi w nich, aby nikogo nie obwiniać za spowodowanie tej samobójczej śmierci. W liście do policji opisał konstrukcje zbudowanej przez siebie bomby, aby udowodnić, że tylko jego należy winić za to, co się stało.