Jego ciało policja znalazła niedaleko Częstochowy dwa dni przed świętami. Podejrzany o zabójstwo pasażer taksówki został zatrzymany. - Twierdzi, że odmówił zapłaty za kurs, mimo że miał pieniądze – mówi Romuald Basiński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. – Taksówkarz żądał zapłaty. Doszło do walki. Podejrzany zadał kilkanaście ciosów. Znaleziono nóż, nie wiadomo jednak, czy należał do sprawcy czy do ofiary. Zabity nie należał do żadnej korporacji taksówkarskiej; jak mówi znający go taksówkarz – jego cennik był wyższy. Widywał go w stanie wskazującym na pobicie – podejrzewa, że przyczyną mogły być właśnie ceny za kurs. - Gdyby ktoś mnie zaatakował, od razu wjadę w drzewo, i powiem to napastnikowi – mówi taksówkarz. – Albo samochód samoczynnie się zatrzymuje, a ja próbuję uciec. Jak zamierzają się bronić inni taksówkarze? Na różne sposoby, choć dokładnie nie chcą ich opisywać. Mówią o gazie, pałce. Inni wolą nie zabierać ze sobą nic, bo to może ich zdaniem tylko rozsierdzić napastnika. Nie zabierają pasażerów z ulicy, realizują tylko zamówienia. Jeśli dojdzie do ataku, próbują napastnika uspokoić. - Gdybym został zaatakowany przez jednego, to walczyłbym, ale z dwoma, trzema nie miałbym szans, wolałbym oddać samochód – mówi częstochowski taksówkarz.