Andrzej Sz. został zatrzymany, w nocy z wtorku na środę doprowadzono go na miejsce zbrodni, gdzie przeprowadzono wizję lokalną. Zgromadzili się tam ludzie, domagający się linczu na podejrzanym o zbrodnię. Zastosowano wobec niego trzymiesięczny areszt. 42-letni mężczyzna mieszkał w pobliżu domu Grażynki, utrzymywał się ze zbierania złomu. Dziewczynka zaginęła w sylwestrową niedzielę. Ostatni raz widziano ją po 13 – poszła wtedy bawić się na podwórku. Kiedy zniknęła, zaczęła jej szukać matka. O 17 zgłosiła zaginięcie dziecka na policji. Poszukiwania trwały do poniedziałkowego wieczoru, kiedy ciało Grażynki odnaleźli na pobliskich działkach dwaj sąsiedzi: jednym z nich był zatrzymany Andrzej Sz. Przeprowadzono sekcję zwłok. Wykazała, że przyczyną śmierci było uduszenie. Ślady na ciele wskazują, że zabójstwo miało podłoże seksualne, że Grażynka została zgwałcona. Policja zatrzymała też wczoraj ojca dziewczynki. Został dziś zwolniony. Nie znaleziono dowodów na jego związek z zabójstwem. Ojciec mieszkał w tym samym domu, co Grażynka z matką, ale nie utrzymywał z nimi kontaktów. Według sąsiadów, często urządzał libacje z kolegami. Grażynka wychowywała się z matką i starszą siostrą. W domu była bieda. Sąsiedzi mówią, że matka lubiła wypić – w momencie zgłoszenia zaginięcia córki miała dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu - ale nie zarzucają jej braku opieki nad dziećmi. Potwierdzają to nauczyciele ze szkoły, do której chodziła Grażynka. Według nich matka codziennie odprowadzała córkę do szkoły, przychodziła na szkolne uroczystości, w których brała udział Grażynka. O zamordowanej dziewczynce mówią, że była grzeczna, miła i samodzielna. Że nigdy nie poszłaby z nikim obcym. Okazało się, że śmierć zadał jej najprawdopodobniej człowiek, któremu ufała.