Od soboty na basenach mogą trenować kluby w ramach zajęć sportowych, odbywać się lekcje, a nawet zawody. Poszkodowanymi czują się jednak właściciele szkółek pływackich.
- Decyzja o całkowitym zamknięciu pływalni z dnia na dzień, zaskoczyła nas i wprowadziła duży stres - przyznaje Piotr Brzozowski ze "Snow kids".
Zaczęły się dyskusje, jak wpasować się w nowe przepisy, by dzieci dalej mogły się uczyć pływać, oczywiście przy zachowaniu rygoru sanitarnego
- Nadal nie wiemy, co możemy robić, co nie. Zastanawialiśmy się, czy nie będziemy wprowadzać minizawodów sportowych na przykład: przedmuchiwanie kaczuszek z jednej strony basenu na drugą. To jest śmieszne, ale przez łzy, bo jesteśmy już zdesperowani i zastanawiamy się, co dalej się wydarzy - mówi Magdalena Dąbrowska z "Akademii Ruchu".
Ministerstwo Sportu zapowiedziało doprecyzowanie przepisów. Okazuje się, że zajęcia sportowe oznaczają zorganizowane formy aktywności fizycznej, a są to np. szkółki pływackie. Dlatego niektóre grupy już wróciły do zajęć. W tym tygodniu rząd ma przedstawić bardziej precyzyjnie, kto i jak może korzystać z basenów, siłowni i klubów fitness.
Gościem w dzisiejszym programie był kardiolog prof. Krzysztof Filipiak.
Zobacz także: Koronawirus na niemytych dłoniach pozostaje nawet 9 godzin
Uwagę! Koronawirus można oglądać codziennie od poniedziałku do piątku o 19:25 zaraz po głównym wydaniu Faktów.
Więcej informacji na temat koronawirusa znajdziesz na stronie Zdrowie.tvn.pl >