Na handlu odkażonym alkoholem państwo traci rocznie około dwa miliardy złotych – takie są obliczenia Polmosów. Doskonale zorganizowane grupy przestępcze handlują alkoholem, nielegalnie odkażonym po legalnym skażeniu spirytusu dla celów przemysłowych. Taki odkażony spirytus jest butelkowany i sprzedawany, zarówno indywidualnym klientom, jak hurtowo. - To jest zorganizowane, jak w mrowisku – mówi informator reporterów UWAGI!, który dobrze zna przestępczą branżę. – Są ludzie od tego, żeby pozyskać spirytus, są ci od tego, żeby go skazić, tacy od tego, żeby go odkazić, tacy, żeby go dostarczyć, i tacy, żeby go rozprowadzić do mniejszych [dystrybutorów]. Reporterzy UWAGI! dotarli do hurtownika, który obiecał im sprzedać 70 butelek. Za alkohol musieli zapłacić z góry. Hurtownik, aby przekonać się czy nie ma do czynienia z prowokacją, kazał im jechać za swoim autem. Na jednym ze śląskich osiedli czekał samochód z towarem. - Powiem szczerze, że to skażony alkohol – wyznał sprzedający. – Nie da się inaczej. Ale jest dobry. Skażony bitrexem, najłatwiejszym do wytrącenia. Jeśli chcecie certyfikaty, z komendy, to mam takie, jak zabrali. Temu dostawcy policja już nie raz rekwirowała nielegalny alkohol. Dla potwierdzenia, że wódka jest dobrze odkażona, pokazał wyniki policyjnych badań. Sprzedał również podrabianą akcyzę. Czy państwo walczy z tym przestępczym procederem? Kilka lat temu celnicy, kontrolujący obrót skażonym spirytusem, zwrócili uwagę na gwałtowny wzrost jego produkcji – gdy w 2003 roku wyprodukowano go prawie 24 miliony, to rok później produkcja wzrosła do blisko 43 (w ubiegłym roku – 47 mln). W krakowskiej izbie celnej powstała specjalna grupa, która dwa lata temu zaczęła uważniej przyglądać się firmom używającym skażonego alkoholu. Jej działania doprowadziły do nałożenia na firmę, która była podejrzewana o handel odkażonym spirytusem ponad 30 milionów złotych akcyzy. Potem stało się jednak coś dziwnego. - Tę grupę zlikwidowano – mówi informator UWAGI!, znający kulisy pracy specgrupy. – Rozpracowanie tej sprawy ze spirytusem było być może nie na rękę kierownictwu Izby Celnej, a może i wyżej postawionym osobom. O zlikwidowaniu specgrupy zadecydował wiceminister finansów. Uzasadnienie było żadne, na zasadzie - nie, bo nie. Ówczesny wiceminister finansów nie pamięta momentu podpisania dokumentu. - Może ktoś dał mi to do podpisu, nie zwróciłem uwagi – mówi Stanisław Stec, wiceminister finansów w latach 2001 – 05. – Nie przypominam sobie, co było dwa lata temu. Pierwszy raz słyszę o sukcesach jakiejś grupy. Mogłem to podpisać w zastępstwie, nie będąc tego świadomym. Według rzecznika krakowskiej Izby Celnej Tomasza Kierskiego o rozwiązaniu specgrupy zadecydowały względy regulaminowe – na jej działania nie pozwalał statut Izby. Reporterzy UWAGI! chcieli dowiedzieć się, czy w tak szczególnej sytuacji nie byłaby rozsądna korekta statutu, dopuszczająca pracę podobnej jednostki. Szef służby celnej nie znalazł czasu na spotkanie. Wypowiedzi udzielił rzecznik ministerstwa finansów. - Przypisujecie państwo sukces specgrupie, podczas gdy sukces odnieśli ludzie – powiedział Jakub Lutyk, rzecznik Ministerstwa Finansów. – Nadal pracują w strukturach izby i daj Bóg, by nadal odnosili sukcesy. Reporterów UWAGI! taka informacja nie zadowoliła. Postanowili mimo wszystko szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego polskie władze nie potrafią walczyć z rujnującym budżet przestępczym procederem.