– Wróciłem z pracy. Narzeczona, cała we łzach, powiedziała mi, że mój 21 letni brat nie żyje. Pięć lat ode mnie młodszy brat! Przed którym było całe życie! – wspomina brat ofiary wypadku, Dawid Giżycki. Mężczyzna nie kryje, że ma żal do zarządcy drogi. – Łatwiej jest postawić znak, niż zmienić nawierzchnię, czy przebudować drogę – mówi wprost.
Miejsce zwane zakrętem śmierci tym razem pochłonęło trzy ofiary śmiertelne, które zginęły na miejscu, i czwartą, 22-letnią Aleksandrę, która po tygodniu zmarła w szpitalu. Do statystyk wliczy się ją zaledwie jako poszkodowaną. Od 2013 roku było tu kilkadziesiąt kolizji, 11 wypadków, 7 osób zginęło na miejscu. Tutejsi strażacy częściej jeżdżą do wypadków, niż pożarów! – To prawda, w tym roku jest ich nawał – potwierdza Piotr Błądziński z OSP Jawornik. Czym są spowodowane? – Być może jest zła nawierzchnia, czy źle wyprofilowany asfalt? – zastanawia się strażak. – Nawierzchnia na pewno jest tu zawsze śliska – podkreśla kolejny strażak, Piotr Pitera.
Niespełna pół roku temu zginęło tu dwóch młodych chłopców. – Kiedy trzeba identyfikować zwłoki własnego dziecka, to jest bardzo trudna sytuacja – mówi Tomasz Pilecki, ojciec ofiary wypadku. – Człowiek ciągle ma wrażenie, że on wróci do domu – dodaje mama chłopca, Małgorzata Pilecka. Już wówczas UWAGA! alarmowała urzędników, że droga jest niebezpieczna. Także mieszkańcy Jawornika powiedzieli wtedy „dość”. – Zwróciliśmy się do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad z prośbą o wyjaśnienie tej sytuacji – mówi mieszkanka Jawornika, Katarzyna Pięciak. Efekt? Mizerny. – Umieszczono tu jedynie kilka znaków – mówi Pięciak. A przecież urzędnicy zapowiadali, że droga będzie frezowana. – I tak się nie stało – podkreśla Zofia Pilch.
Kilka kilometrów dalej - w miejscowości Wyżne - również dochodziło do nadmiernej liczby wypadków. Kiedy badania pokazały, że droga jest nadmiernie śliska, po kolejnych tragediach urzędnicy w końcu zdecydowali o zmianie nawierzchni. Liczna wypadków spadła do zera. Być może przyczyną wypadków w Jaworniku jest nadmierne wytarcie asfaltu? – My opieramy się na wynikach badań diagnostyki stanu nawierzchni. Według pomiarów na tym odcinku nawierzchnia jest oceniana na klasę B i C – mówi nam Mariusz Błyskal, zastępca dyrektora do spraw zarządzania drogami i mostami w rzeszowskim oddziale Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Badania, na które się powołuje, przeprowadzono w 2015 roku.
Drogi dzieli się na cztery kategorie szorstkości: od A do D. B i C to dopuszczalna kategoria, a więc jezdnia w Jaworniku powinna być w dobrym stanie. Przeczy to temu, co słyszymy od strażaków, którzy twierdzą, że nawierzchnia po deszczu przypomina ślizgawkę.
Postanawiamy na własna rękę sprawdzić, czy jezdnia nie jest zbyt śliska. Badanie wykonuje dla nas specjalizująca się w tym firma, przy użyciu profesjonalnego sprzętu. Specjalna dwukołowa przyczepa, połączona z oprogramowaniem, bada jak zachowują się hamujące koła na mokrej nawierzchni. Tę samą metodę wykorzystuje do badań Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
Rezultaty są fatalne! Częściowo droga jest nawet poniżej kategorii D! – Nigdy nie spotkałem się z tak złymi wskaźnikami – komentuje Andrzej Osysko, specjalista w zakresie diagnostyki nawierzchni.
Wyniki badań chcieliśmy przekazać dyrektorowi Błyskalowi, ale nie chciał ich od nas przyjąć. – Nie będę analizował tych wyników – oświadczył. – To jest bardzo specjalistyczna wiedza. Te wyniki wymagają obróbki – dodawał.
Nie zdarzyło się jeszcze, by zarządca drogi poniósł prawną odpowiedzialność za jej stan, który mógł się przyczynić do wypadku. Czy i tak będzie tym razem?
Sprawę zabójczego zakrętu w Jaworniku będziemy śledzić na bieżąco.