Jan S. uczył w Zespole Szkół Techniczno – Ekonomicznych w Myślenicach dwóch przedmiotów zawodowych. Ich niezaliczenie groziło brakiem promocji do następnej klasy. Nauczyciel wykorzystywał to dla własnej korzyści. Uczniowie, którzy mieli kłopoty z nauką, byli namawiani do wykonywania prac na terenie posesji Jana S. - Pracowałem u niego od drugiej klasy zawodówki, półtora roku – mówi uczeń Jana S. – Fizyczne roboty – malowałem, wymieniłem okno. On nam mówił, że jakby się ktoś nas pytał, to mamy mówić, że normalnie u niego pracujemy, że nie jesteśmy uczniami. O tym, co robi Jan S. opowiedziało w końcu kilku uczniów. Rodzice zgłosili sprawę dyrekcji. Uczniowie wypełnili anonimowo ankietę, która potwierdziła oskarżenia wobec nauczyciela. Jednak Jan S. nie został zwolniony. Nie było oficjalnej skargi. - Ówczesny dyrektor przez dwa lata rozmawiał z uczniami – mówi Jerzy Kosiński, dyrektor Zespołu Szkół Techniczno – Ekonomicznych im. Mikołaja Reja w Myślenicach. – Uczniowie bali się jednak podpisać swych oświadczeń. Jeśli nie ma dowodów, nie ma sprawy dyscyplinarnej i nie jesteśmy w stanie zrobić nic. Dopiero pod koniec czerwca grupa uczniów przełamała strach. Dyrekcja mogła powiadomić prokuraturę. Jan S. został aresztowany na trzy miesiące, a na sześć miesięcy zawieszono go w pracy pedagogicznej. - Przesłuchano kilkunastu świadków – mówi Wojciech Pardyak, zastępca prokuratora rejonowego w Myślenicach. – Część z nich potwierdziła ustalenia postępowania, część nie. Część natomiast stwierdziła, że nauczyciel nakłaniał ich do wycofania zeznań. Jest jeden taki przypadek potwierdzony, ale sądzimy, że mogło być ich więcej. Komenda powiatowa w Myślenicach zwraca się z apelem, aby poszkodowani uczniowie i absolwenci Zespołu Szkół Techniczno - Ekonomicznych zgłaszali się na komisariat policji.