35-letni Mariusz Śliwiński od kilku lat na stałe mieszkał i pracował w Belgii. Martę - o kilka lat od siebie młodszą kobietę - poznał na jednym z portali internetowych. - Mówił: "tato, XXI wiek, wszyscy się tak poznają" - wspomina swoje rozmowy z Mariuszem jego ojciec Roman Śliwiński i dodaje, że jego syn chciał sobie z Martą ułożyć życie.
"Płakała, miała łzy w oczach"
Mariusz i Marta spotykali się, gdy tylko on przyjeżdżał do Polski. Ostatni raz stało się to na Wielkanoc. Zostawił bagaże i od razu udał się do domu dziewczyny. To matka Marty jako jedna z ostatnich widziała Mariusza żywego w dniu, kiedy został zamordowany.
- Jak on przyjechał, widziałam go tylko przez okno. Drzwi były otwarte, tylko powiedział "dzień dobry" i poszedł na górę do Marty. Za chwilę zeszła Marta na dół, zrobiła kawę. Zadowolona, uśmiechnięta, szczęśliwa - opowiada kobieta.
Jak wspomina, z córką widziała się następnego dnia, gdy Marta razem z siostrą szykowały się do wyjścia na posterunek policji. - Powiedziała, że poszli na spacer z Mariuszem i jakiś samochód podjechał. Wciągnęli Mariusza i go porwali. I jedzie to zgłosić właśnie. Płakała, miała łzy w oczach - mówi matka Marty.
W wersję wydarzeń, jaką Marta przedstawiła następnie na posterunku, policjanci jednak nie uwierzyli. - Kobieta zachowywała się dosyć nerwowo. Podawana przez nią wersja nie składała się w jedną spójną całość - mówi reporterowi UWAGI! Renata Laszczka-Rusek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - Funkcjonariusze ustalili, że kobieta prowadziła podwójne życie. Kiedy 35-latek przebywał w Polsce, ona spędzała ten czas w większości z nim. Natomiast kiedy wyjeżdżał za granicę, miała tutaj drugiego znajomego, 48-letniego mężczyznę - mówi Renata Laszczka-Rusek.
"Widziała siniaki, czoło rozbite..."
Tym mężczyzną był wdowiec, Dariusz P. Zdaniem policji to on właśnie zadał śmiertelne ciosy Mariuszowi, drugiemu partnerowi Marty.
Dariusza P. Marta poznała pięć lat temu. To dla niego rozwiodła się ze swoim ówczesnym mężem. Zostali parą, choć zdaniem matki Marty dziewczyna nie była z nim szczęśliwa. Żaliła się, że mężczyzna ją bije. Mimo to, postanowiła z nim zamieszkać.
- Widziałam siniaki, czoło rozbite, chociaż w większości mówiła, że bił ją w brzuch, żeby nie miała śladów. Miał taki wpływ na nią, że, jak mówiła druga córka, [Marta] "duszę mu zaprzedała" - opowiada matka Marty. Z roku na rok w związku Marty i Dariusza P. dziać się miało coraz gorzej. By mieć dowody agresji Dariusza P., kobieta zrobiła nawet zdjęcia śladów pobicia, nigdy jednak nie zgłosiła pobicia na policję
W końcu postanowiła odejść od Dariusza P. To wtedy na jednym z portali randkowych znalazła Mariusza. Związała się z nim, jednak cały czas utrzymywać miała kontakt z Dariuszem P.
Jak mówi ojciec Mariusza, jego syn mówił o problemach w swoim związku. - Coś wspominał, że [Marta] jakieś fochy ma nieraz, a może jakiegoś przyjaciela ma, albo drugiego mężczyznę - opowiada pan Roman. Wspomina, że on sam namawiał syna, by ten zakończył związek, w którym był "tym trzecim", ale w odpowiedzi słyszeć miał, że "wszystko się ułoży". - To była jego pierwsza miłość, po prostu... klapki na oczach - mówi ojciec Mariusza.
Chciałby pochować syna
Już dzień po zatrzymaniu mężczyzny i kobiety policja, straż pożarna rozpoczęły poszukiwanie ciała mężczyzny w rzece Wieprz. Na razie bezskutecznie. - Cały czas taką nadzieję mam. Wolałbym, żeby już się znalazł, żeby go godnie pochować - mówi Roman Śliwiński.
Mężczyznę i kobietę sąd aresztował na trzy miesiące. I o ile śledczy domyślają się, jaki był prawdopodobny motyw działania Dariusza P. - zazdrość o Martę - to rola kobiety dla prokuratury pozostaje tajemnicą. - Z wyjaśnień, jakie do tej pory uzyskaliśmy, wynika że ona bez wątpienia miała udział w tym zabójstwie, natomiast trudno jest powiedzieć, czy to ona była "mózgiem" - mówi Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Ona przedstawia to w ten sposób, ze nie miała zamiaru doprowadzić do śmierci tego pokrzywdzonego, tylko chodziło o przestraszenie go, czy też konfrontację z tym drugim partnerem - dodaje.
- Moim zdaniem to była zaplanowana zbrodnia. To nie była miłość - mówi pan Roman.