Kiedy policjanci zastanawiali się nad motywem zabójstwa na komisariat zgłosił się teść ofiary, który przyznał się do winy. Jego ofiarą był 30 letni Konrad Biecek, mieszkaniec podczęstochowskiej wsi. W lipcu tego roku został uprowadzony z własnego domu. Mieszkająca naprzeciwko matka ofiary nie podejrzewała, że słyszane przez nią nocne hałasy to odgłosy przestępstwa. - Tej nocy obudził mnie huk zamykanych drzwi i hałas gwałtownego odjazdu samochodu. Zaniepokojona poszłam pod dom syna, wołałam go, ale nie odpowiadał. Ta cała historia to dla mnie horror, nie radzę sobie z tym, mówi Elżbieta Ogrodnik, matka zamordowanego Konrada. - W tej chwili najbardziej prawdopodobną jest wersja, według której zbrodnia była aktem zemsty teścia na swoim szwagrze, który fizycznie i psychicznie znęcał się nad jego córką Anną, mówi Romuald Basiński z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Anna i Konrad byli małżeństwem od siedmiu lat. Na policji kobieta przyznała, że nikomu nie powiedziała o swoich kłopotach z mężem. Oficjalnie zrobiła to dopiero trzy dni przed zabójstwem po wyprowadzeniu się z domu. Kobieta ze względu na swój stan psychiczny nie zgodziła się na rozmowę. W imieniu rodziny podejrzanego wypowiedział się najstarszy brat Anny, który po aresztowaniu ojca wrócił z zagranicy by opiekować się gospodarstwem. - Ja do tej pory nie wiedziałem nic o problemach małżeńskich mojej siostry. To była kochana rodzina bez żadnych problemów, mówi syn podejrzanego. Do dzisiaj nie wiadomo co było przyczyną rozpadu małżeństwa. Konrad stracił źródło dochodów jakim był prowadzony przez niego sklep. Mężczyzna zaczął nadużywać alkoholu. Znikał z domu i nikt nie wie, co się z nim działo. Postępowanie podejrzanego ocenią biegli lekarze psychiatrzy. Jeśli uznają, że 54 latek był poczytalny grozi mu nawet dożywotni pobyt w więzieniu.