Lechitów to niewielka wieś w województwie dolnośląskim. W jednym z domów mieszkała rodzina K. W połowie grudnia pani Urszula dowiedziała się od zięcia, że jego żona uciekła z domu. - Powiedział, że uciekła do kochanka. Cały czas ją przeklinał, że poszła do kochanka i hula. Powiedział, że go okradła, że wzięła pieniądze z konta – mówi Krystyna Dobrzańska, matka Justyny, żony Dominika K. Po pewnym czasie do rodziny zaczęły przychodzić sms-y z numeru żony Dominika K., które potwierdzały fakt ucieczki do kochanka. Jednak po dwóch tygodniach zaniepokojona matka zgłosiła fakt zaginięcia córki na policję. Jednocześnie mąż przekonywał rodzinę i policję, że jego żona jest z innym mężczyzną.. Od początku znajomi żony Dominika K. nie chcieli uwierzyć, że kobieta mogła zostawić ukochane 3,5 letnie dziecko. - Wiedziałam, że nie odeszłaby bez dziecka. Mówiła o nim „mój książę”. Bardzo go kochała – mówi znajoma. Mimo zgłoszenia zaginięcia Justyny, policja przez dwa miesiące nie odnalazła kobiety. Zwłoki kobiety znalazła jej rodzina we własnym domu pod podłogą. - Noc w noc biegało mi coś po rurze. Jakby mysz. Sąsiadka powiedziała, żebyśmy zobaczyły pod panele. Syn ją odkrył pod podłogą – wspomina Krystyna Dobrzańska, matka Justyny, żony Dominika K. Dominik K. przyznał się do tego, że zabił swoją żonę. Okazało się, że jego ofiarą była także druga kobieta, a jednocześnie kochanka mężczyzny - Agnieszka. Policji wskazał miejsce ukrycia drugich zwłok. 23-lenia Agnieszka mieszkająca również w Lechitowie zaginęła w listopadzie ubiegłego roku. Wyszła z domu do sklepu na zakupy - Poprosiłam ją, żeby poszła po cukier do sklepu. Nie doszła do sklepu – mówi Michalina Syplak, matka Agnieszki Rodzice Agnieszki po kilku dniach otrzymali z jej telefonu uspokajające sms-y, dlatego też nie zgłosili faktu zaginięcia córki na policję. - Napisała sms-a, że jest u swojego chłopaka, więc się nie martwiliśmy. Pomyśleliśmy, że może chciała sobie ułożyć życie – mówi matka dziewczyny. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że podczas jednego ze spotkań ze swoją kochanką, Dominik K. zabił ją w samochodzie przy pomocy klucza do odkręcania kół. Po miesiącu zabił żonę, bo ta zauważyła ślady wcześniejszej zbrodni. Po tym zabójstwie Dominik K. zaczął zacierać ślady, wysyłał z telefonów obu kobiet sms-y do ich rodzin, rozebrał też samochód i części wyrzucił na wysypisko. Rodzina żony Dominika K., która sama odnalazła ciało kobiety, zarzuca policji, że zrobiła zbyt mało, by ją odnaleźć. - Policja jej nie szukała - mówi Krystyna Dobrzańska, matka Justyny, żony Dominika K. Mężczyźni za zabicie dwóch kobiet grozi dożywocie. Prokuratura zapowiada, że podczas swojego postępowania skontroluje czy policja dopełniła wszystkich obowiązków podczas poszukiwań żony Dominika K.