Zaatakował siekierą i poszedł na piwo
Do tragedii doszło wcześnie rano.
- Edward D., 60-latkek, zadał kilkukrotnie uderzenia siekierą w głowę żonie, 15 i 11-letniemu synowi – mówi Wojciech Piktel, Prokuratura Rejonowa W Ełku.
Po wszystkim mężczyzna wyszedł z domu i pojechał do sklepu w pobliskiej wiosce.
- Był inny niż zwykle. Nie odzywał się. Normalnie zawsze coś zagadywał. Był trzeźwy. Poprosił trzy piwa, podałam mu i pojechał – opowiada pracownica sklepu. W czasie, gdy Edward D. jeździł od wioski do wioski, do domu, w którym rozegrała się tragedia przyszedł krewny.
- Wszedłem do domu i zobaczyłem to wszystko. Siostra leżała. Pełno krwi. A na górze jeszcze gorzej – opowiada Marek Modzelewski, brat Małogorzaty D.
Mężczyzna postanowił poszukać szwagra.
- Pojechałem po szwagra na osiedle. Siedział i piwo pił. Ochrzaniłem go, zapytałem: coś ty zrobił? A on powiedział, że nie będzie komunii i będzie siedzieć. Tyle miał do gadania – dodaje brat ofiary.
„Wszyscy wiedzieli, że pije”
Mieszkańcy okolicznych wiosek od lat znali rodzinę Edwarda i Małgorzaty D., dlatego trudno im zrozumieć, co mogło być przyczyną tej tragedii. Czy powodem był alkohol?
- Wszyscy wiedzieli, że on pije. Nie było dnia, żeby nie pił. Ale ona się nie uskarżała. Nigdy nawet nie powiedziała, że Edward przyszedł pijany. Że coś trzeba dzieciom kupić, a nie ma z czego - opowiada znajoma Małgorzaty D. Problemy z alkoholem Edwarda D. potwierdza sołtys wsi Rogale. - Miał problem, ale nie przypuszczałam, że posunie się do skrzywdzenia rodziny. Przecież on kochał swoje dzieci – mówi sołtys Małgorzata Basiewicz. Lekarze cały czas walczą o życie kobiety i jednego z jej synów. Stan drugiego dziecka nieco się poprawia. Prokurator postawił Edwardowi D. trzy zarzuty usiłowania zabójstwa. Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Został tymczasowo aresztowany.