Wystarczy jedna osoba

Napad na ulicy, od którego przechodnie odwracają wzrok, kieszonkowiec, który bez kłopotu ucieka z autobusu – do takich widoków zdążyliśmy niestety przywyknąć. Jak mało jednak trzeba, by bandyci przestali nas terroryzować, pokazuje zachowanie pasażerów krakowskiego autobusu.

Dwa tygodnie temu w jednym z krakowskich autobusów kieszonkowiec wyciągnął młodej pasażerce telefon komórkowy z kieszeni. Dziewczyna zaczęła krzyczeć. Od razu domyśliła się, że złodziejem jest stojący obok niej mężczyzna. Pasażerowie natychmiast stanęli w obronie okradzionej. - Usłyszałem – proszę zatrzymać autobus, nie otwierać drzwi, złapaliśmy złodzieja – opowiada kierowca autobusu. – Wezwałem przez radiotelefon dyspozytornię. Całe zajście kamerą w telefonie komórkowym filmowała jedna z pasażerek. Złodzieja próbowało obezwładnić trzech mężczyzn. Dobrze zbudowany przestępca szarpał się, zaczął gryźć, walczący rozbili szybę odgradzającą miejsca siedzące w autobusie od wejścia. Nagle złodziej wyciągnął nóż. - Złapała go biała gorączka – mówi jeden z mężczyzn, który walczył ze złodziejem. – To chyba ”koleś” tego typu, że trzeba by go zabić, żeby się uspokoił. Pasażerom udało się obezwładnić napastnika i odebrać mu nóż. Na miejscu została kałuża krwi, samego złodzieja i poranionych przez niego osób. Po 10 minutach od wezwania przyjechała policja. Zatrzymany okazał się groźnym przestępcą, poszukiwanym przez policję. Zachowanie pasażerów krakowskiego autobusu jest wydarzeniem w Polsce wyjątkowym. Z reguły w podobnych przypadkach świadkowie przestępstwa boją się interweniować. - Na ogół ludzie nie reagują, odwracają się, udają, że nic nie widzą, zostawiają wszystko kierowcy – mówi kierowca autobusu, w którym zdarzył się opisany wypadek. Psycholog Joanna Heidtman zwraca uwagę na charakterystyczny mechanizm, tłumaczący bierność ludzi wobec przemocy w miejscach publicznych i na to, jak mało trzeba, by ją przełamać. - Reguła jest taka, że im więcej świadków, tym mniejsze szanse na to, że ktoś zareaguje – mówi Joanna Heidtman. – Tutaj było odwrotnie – wystarczyła jedna osoba, która przejęła inicjatywę, by następne ją wsparły. Odważna postawa pasażerów i kierowcy autobusu została doceniona przez krakowską policję. Komendant uhonorował ich dyplomami i nagrodami. Uczestnicy tych wydarzeń chcą pozostać anonimowi, nie czują się bohaterami i nie wyobrażają sobie, by mogli zachować się inaczej. - Trochę się bałam – mówi pani Grażyna, która całe zdarzenie filmowała kamerą w telefonie komórkowym. – Ale uważam, że warto pokazać to, jak ludzie potrafią zareagować, że nie ma znieczulicy i są ludzie, którzy pomogą. Przeczytaj także:Brońmy się!Przeciw ulicznym bandytomIdą na wojnę z bandytyzmem!Rozmowa z panią Moniką Ryniak, matką ciężko pobitego przez bandytów Kamila, inicjatorką akcji ws. zaostrzenia prawa karnegoPolicja idzie na wojnę z blokersamiSamotna walka z chuliganamiBezkarnie biją i kradnąBezkarni młodzi bandyci

podziel się:

Pozostałe wiadomości