10 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności dla Mariusza J. i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na cztery lata dla drugiego oprawcy psa - Sebastiana J. - to wyroki, jakie mężczyźni usłyszeli dziś w sądzie. Oprócz tego dostali pięcioletni zakaz posiadania zwierząt. - Kolejne orzeczenie, które wpłynie, mam nadzieję, na sprawców tego typu przestępstw. Niech pamiętają, że na pewno nie ujdzie im to na sucho - mówi mecenas Mateusz Łątkowski, który był oskarżycielem posiłkowym w sprawie Barego. Wyrok nie jest prawomocny.
Sprawca był w domu
Pies został zakopany żywcem w czerwcu 2015 roku. Informacja, że we wsi Elgnówko młody mężczyzna idzie do lasu trzymając w jednej ręce psa, a w drugiej siekierę, dotarła do komisariatu policji w Olsztynku. Na miejsce natychmiast pojechało dwóch policjantów, którzy sprawcę zastali w jego domu. Od razu się przyznał, że usiłował zabić swojego pięcioletniego psa siekierą. W lesie okazało się, że Bary jeszcze żyje.
- Z odległości kilku metrów zobaczyliśmy świeżo usypaną ziemię, która unosiła się delikatnie. W rytm oddychania - mówił wtedy policjant Łukasz Górka. To on z kolegą wykopali psa, w tym czasie sprawca stał obok. - Pies się dusił. Miał kilkanaście ran na łbie, z których obwicie płynęła krew. A w tym człowieku nie było śladu skruchy. Nie pytał, w jakim pies jest stanie, tylko "jaki to artykuł" i ile lat może za to grozić - relacjonował Górka. Tymczasem Bary, słysząc głos swojego oprawcy, zaczął machać ogonem.
Po wszystkim, gdy pies wrócił do zdrowia, Łukasz Górka dał mu nowy dom.
Reportaż o psie Barym: