Wyprowadzka z getta

To koniec świata. Tak mówią mieszkańcy Dudziarskiej o swoim osiedlu. Nie dojeżdża tam żaden autobus, brak jest sklepów, a mieszkańcy są gnębieni przez straż ochrony kolei, gdy przechodzą przez torowiska do swoich mieszkań.

Wielokrotnie pokazywaliśmy osiedle domów socjalnych w obrzeżach Warszawy. Choć oddalone od centrum stolicy zaledwie kilkanaście kilometrów nie ma sklepu ani żadnej komunikacji z miastem. Na osiedlu mieszkają nie tylko wyrzutki społeczne, ale również ludzie, którym przyznano mieszkania z przydziału. Tak trafiła tu 7 lat temu pani Anna Wojtowicz, która po roku żałowała, że zgodziła się tu zamieszkać. Pani Anna wielokrotnie prosiła o zmianę mieszkania. Niestety urzędnicy wskazywali tylko jeden adres- Dudziarska. Nawet wtedy, gdy padła obietnica o wysiedlaniu z tego osiedlaj ludzi, którzy są w stanie płacić wyższy czynsz. Podczas kampanii wyborczej na prezydenta Warszawy przedstawiliśmy problemy tego osiedla dwóm najpoważniejszym kandydatom. Po rozmowie z prezydentem Marcinkiewiczem pani Annie zaproponowano mieszkanie na Starej Pradze, przy ulicy znanej z policyjnych interwencji. Okazało się, że mieszkanie jest mniejsze od zajmowanych przez jej rodzinę 36 metrów kwadratowych na Dudziarskiej. - Przecież ja mieszkam właśnie w takim mieszkaniu – mówi z rozgoryczeniem Anna Wojtowicz. - Nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać w tym momencie. To jest budynek walący się. Zaraz będę się musiała stąd wyprowadzać. Kobieta odrzuciła propozycję zamieszkania na Starej Pradze. Urzędnicy zaś próbowali jej wmówić, że to dobre miejsce do mieszkania. Według przepisów oferując mieszkanie komunalne urząd musi przedstawić nie jedną, ale trzy propozycje. Pani Annie grożono zaś, że jeśli nie przyjmie mieszkania na Pradze będzie musiała zostać na Dudziarskiej i czekać w kolejce na zamianę mieszkania. - Próbowałam się umówić z prezydentem Marcinkiewiczem - mówi Anna Wojtowicz. - Dostałam informację od asystentki, iż spotkanie jest niemożliwe, bo zaczęła się kampania wyborcza. Pani Anna jest zdeterminowana. Postanawia sama rozliczyć Kazimierza Marcinkiewicza ze złożonej publicznie obietnicy i pojawiła się na jego konwencji wyborczej. Prezydent nie spodziewał się takiej determinacji i znajomości przepisów. Natychmiast okazało się, że mieszkanie na Pradze nie jest jedyną propozycją. Urzędnicy zaproponowali pokój w dawnym hotelu robotniczym. Kolejną propozycją było mieszkanie w spokojnej dzielnicy Warszawy-Wawrze. I tan pani Agnieszka zdecydowała się zamieszkać.Dudziarska zapomniana przez ludzi i Boga Getto dla biednych Gorsze dzieci z Dudziarskiej

podziel się:

Pozostałe wiadomości