Przypomnijmy, że Jerzy Łoszyn w 1994 r. wykupił mieszkanie w bloku na własność. W 2004 roku przepisał je pasierbicy. W sądzie kobieta zobowiązała się, że ojczym będzie mógł dożywotnio mieszkać w lokalu. Przybrana córka sprzedała jednak mieszkanie bratankowi pana Jerzego. Nowy właściciel miał świadomość, że starszy pan ma prawo do dalszego pobytu w mieszkaniu. Początkowo nie było problemów. We wrześniu 2005 r. pan Jerzy wyszedł z domu. Gdy wrócił, drzwi zastał zamknięte, a zamki zmienione. Okazało się, bratanek wyrzucił wuja na bruk. Swoją decyzję tłumaczył tym, że pan Jerzy nie płacił czynszu, nadużywał alkoholu, wszczynał awantury i stanowił zagrożenie dla sąsiadów. Staruszek postanowił wyegzekwować swoje prawa w sądzie. W grudniu sąd przyznał mu rację i nakazał komornikowi umożliwienie mężczyźnie wejścia do mieszkania. To zaplanowano na 28 lipca. Komornik odwołał jednak egzekucję. Tłumaczył to faktem, że obecny właściciel mieszkania złożył do niego skargę, którą musi rozpatrzyć przed wyegzekwowaniem wyroku. Sąd na niejawnym posiedzeniu uznał, że komornik zaniedbał swoje obowiązki i ponownie nakazał mu wykonanie wyroku. Komornik wyznaczył kolejny termin wejścia do mieszkania. Bratanek przekazał nawet panu Jerzemu klucz do mieszkania. Niestety, ten wcześniej został uszkodzony. Ostatecznie w asyście policji i komornika, starszemu mężczyźnie udało się wejść do mieszkania. Po otwarciu drzwi okazało się, że lokal został opróżniony ze wszystkich mebli. Mimo to pan Jerzy jest usatysfakcjonowany, że znowu jest u siebie.