- Ideą wymienialni jest to, żeby nie tracić czasu w sklepie, tylko żeby spotkać się ze znajomymi, rodziną i wspólnie poprzeglądać swoje szafy, powymieniać się – mówi Anna Rok z Organizacji EFTA. Na darmowe „wymienialnie” ludzie przynoszą kilogramy różnych ubrań, biżuterii, książek, płyt a nawet zabawek. Wszystkie już dawno nieużywane, zapomniane i zalegające w szafach. - To jest fajne, żeby nie chodzić do lumpeksów tylko wymieniać stare ciuchy na nowe – przyznaje Gosia. Takie akcje mają uczyć ludzi, przede wszystkim świadomości konsumenckiej. Nadmierne zakupy, często stają się uzależnieniem. Kupujemy, żeby kupować. Szafy pęcznieją potem od nieużywanej, mogłoby się zdawać niemodnej i niepotrzebnej już odzieży. Dodatkowo zamiany to duża oszczędność. Dlatego „wymienialnie” często organizują studenci. - To jest na pewno lepsza wersja niż wyrzucać to na śmietnik. Oddam rzeczy komuś, ktoś wciąż będzie je nosić, będą mu się podobać. Szczególnie teraz, kiedy dużo mówi się o kryzysie – przyznaje Kuba Rok. Wymienialnie to również pretekst do towarzyskich spotkań. Dlatego często są organizowane w kawiarniach. Oprócz ubrań, ludzie przynoszą nietrafione prezenty, pamiątki, płyty, biżuterię, książki. - Uznałam, że jest to dowód społeczeństwa obywatelskiego. Wymieniać się jest fajniej niż kupować, zwłaszcza że mamy kryzys – mówi Ewa Wojdyłło, psychoterapeutka.