Dariusz K. od ponad 15 lat pracował z dziećmi. Był opiekunem i kierownikiem jednej ze świetlic socjoterapeutycznych w Oświęcimiu. Tam miał wykorzystywać seksualnie dwóch swoich nieletnich podopiecznych. Tam też został zatrzymany przez policjantów i osadzony na trzy miesiące w areszcie.
"Szedł, bo się bał"
O zachowaniach wychowawcy zawiadomiła policję mama 13-letniego Marka. Zaniepokoiła się, gdy jej syn odmówił pójścia na świetlicę. Jak dowiedziała się od chłopaka, wychowawca zapraszał go na zaplecze na 5-10-minutowe rozmowy. - Każe mu majtki ściągać, sprawdza, czy dojrzewa, pupę odchylać, no i klepał go po pośladkach - relacjonuje to, co jej powiedział Marek matka chłopca i dodaje, że wychowawca filmował wszystko i fotografował.
Jak mówi kobieta, chłopak był zabierany na zaplecze przynajmniej dwa razy w tygodniu, a wszystko trwało przynajmniej przez miesiąc. Dlaczego wcześniej nie powiedział w domu, co się dzieje? Dlaczego nie odmówił pójścia na zaplecze z wychowawcą? - Szedł, bo się bał, tak mi dziecko powiedziało - opowiada matka chłopca i dodaje, że w czasie, gdy mężczyzna zabierał chłopców, w świetlicy byli także inni wychowankowie i pracownicy.
Ceniony fachowiec
35 letni Dariusz K. pochodzi z Oświęcimia, ma żonę i dwójkę dzieci. W środowisku ceniono go jako terapeutę, miał świetne kwalifikacje - wyższe wykształcenie, ukończony kurs terapii pedagogicznej dla dzieci z problemami. Ze świetlicą terapeutyczną był związany od 16 lat, czyli od chwili jej powstania. Mężczyzna obecnie kierował tą świetlicą, do której przychodziły dzieci z pobliskich osiedli i wsi, często z biednych i patologicznych środowisk. Miał z nimi stały kontakt, organizując codzienne popołudniowe zajęcia, m.in. komputerowe, kulinarne i lekcje angielskiego. Organizował dla dzieci festyny, zawody sportowe, zabierał na wycieczki. Bardzo angażował się w akcje charytatywne na terenie miasta, prowadził zbiórki żywności z wolontariuszami.
Mama 13-letniego Marka twierdzi, że opiekun przez lata budował swoje zaufanie wśród dzieci i rodziców. Znał sytuację rodzinną swoich podopiecznych, wiedział, że matka Marka wychowywała go samotnie. - Moje młodsze dzieci też chodziły na świetlicę, pan Darek był tam wychowawcą. W życiu bym nie pomyślała. Miałam zaufanie i dzieci też były zadowolone - mówi matka chłopaka.
"Bronią go nawet teraz"
Dziennikarz lokalnego portalu "Fakty Oświęcim" Paweł Wodniak, który współpracował i wielokrotnie relacjonował akcje organizowane przez Dariusza K., podkreśla, że wychowawca był bardzo znany w Oświęcimiu jako społecznik.
- Ludzie go cenili, bronią go nawet teraz - mówi. Jak dodaje, ciężko byłoby mu uwierzyć, że wizerunek działacza i społecznika mógł być tylko przykrywką. - Że ta rola społecznika, ten wizerunek osoby, która naprawdę lubi dzieci, był stworzony tylko po to, żeby te dzieci krzywdzić, jeżeli w rzeczywistości do tego doszło - dodaje.
"Nie mogę uwierzyć"
Świetlicę prowadzi Stowarzyszenie Szansa. Dariusz K. był w przeszłości jej prezesem i w organizacji pozostał jako zwykły jej członek. Nikt ze współpracowników nie chciał oficjalnie porozmawiać, ale twierdzą, że nigdy nie widzieli niepokojących zachowań ze strony pedagoga. Na rozmowę zgodził się prezes Stowarzyszenia Michał Chrzan, jednocześnie przyjaciela podejrzanego.
- Dariusz zawsze okazywał serce tej pracy. Nie mogę uwierzyć w tę całą sprawę - mówi w rozmowie z reporterką UWAGI! Jak mówi, codziennie zadaje sobie pytanie, dlaczego w tej sprawie miałyby kłamać akurat dzieci, a nie podejrzany. - Myślę, że tę odpowiedź otrzymam dopiero przy wyroku - dodaje.
Zatrzymany w świetlicy
Dariusz K. został zatrzymany 7 kwietnia w Oświęcimiu. Prokuratorzy postawili mu zarzuty wielokrotnego doprowadzenia dwóch małoletnich poniżej lat 15 do innych czynności seksualnych i utrwalania treści pornograficznych z udziałem małoletnich. Miało do tego dochodzić w 2016 roku. - Nie przyznał się do stawianych zarzutów, natomiast potwierdził, że pewnego rodzaju zdarzenia miały miejsce, chociaż zaprzeczył, że to miało kontekst seksualny - powiedział Mariusz Słomka z Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu.
Prokuratura nie wyklucza, że ofiar opiekuna może być więcej i że do wykorzystywania seksualnego małoletnich chłopców mogło dochodzić już wcześniej. Obecnie Dariusz K. będzie przechodził badania psychiatryczne i seksuologiczne. Grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności. Urząd miasta, który nadzoruje pracę świetlicy, rozpoczął w ubiegłym tygodniu kontrolę placówki.