- Miał strasznie białe oczy, ciężko to opisać, ale wyglądał jakby był opętany. Ani razu się nie odezwał. Ludzie do niego krzyczeli, a on nie reagował. Wszystko to robił w ciszy. Szedł i atakował - opowiada świadek ataku nożownika w centrum handlowym w Olkuszu.
Najpierw w poniedziałek około po godz. 15 na jednej z osiedlowych uliczek w Olkuszu zaatakowany został 60-letni mężczyzna. Napastnik zadał kilka ciosów i uciekł. Rozpoczęły się policyjne poszukiwania nożownika, które nie przyniosły skutku.
We wtorek około południa nożownik zaatakował w centrum handlowym. Rannych zostało troje pracowników jednego ze sklepów, mężczyzna w wieku 41 lat i dwie kobiety 21 i 36 lat, a także klientka w wieku 61 lat. Dotarliśmy do świadka, który w czasie ataku nożownika robił zakupy.
- Nagle usłyszałem jak jakaś pani krzyczy: „Uciekajcie, gościu z nożem, atakuje ludzi!”(…) Ludzie zaczęli w popłochu uciekać. Po jakiś 10-15 sekundach wyskoczył gość z nożem. Miał około 1,90 wzrostu. Miał strasznie białe oczy, ciężko to opisać, ale wyglądał jakby był opętany. Ani razu się nie odezwał. Ludzie do niego krzyczeli, a on nie reagował. Wszystko to robił w ciszy. Szedł i atakował – opowiada pan Mateusz.
W pewnym momencie mężczyzna z nożem zaczął biec w stronę pana Mateusza.
- Miał beżowy nóż kuchenny. Zaczął na mnie nacierać, a ja miałem wózek i pchnąłem tym wózkiem w jego stronę. Za wiele to nie dało i musiałem uciekać, bo wiedziałem, że walka nie będzie dobrym pomysłem. Chwilę mnie gonił, ale ostatecznie sobie odpuścił - relacjonuje nasz rozmówca.
Atak nożownika w sklepie. Ranni
- Potem, kątem oka widziałem, że poszedł w stronę emerytów, ale oni mieli blokadę z wózków, nie był w stanie przejść i sobie odpuścił. (...)Usłyszałem jednak, że ktoś krzyczy: „Pomocy”, była to pani wokół niej było mnóstwo krwi. Była ranna. Na pewno dostała w plecy, może też w bok, ciężko określić. Niedaleko był jej mąż, który krzyczał: „Pomóżcie mojej żonie!”. Wziąłem to co było pod ręką, jakieś koszulki, skarpetki, żeby zatamować krwawienie - opowiada pan Mateusz.
Pomocy potrzebowała też inna osoba.
- W tym samym czasie przybiegła ekspedientka, która krzyczała „Ratujcie moją koleżankę, wykrwawia się na zapleczu. Wyglądała na bardziej ranną, miała ranę na ręce i parę ran na plecach i prawdopodobnie jedną na wylot, bo miała bardzo utrudnione oddychanie, wokół było mnóstwo krwi - mówi pan Mateusz. I dodaje: - Najbardziej przerażająca była cisza, ciężko było zlokalizować, gdzie on się znajduje. Chodził w amoku, nic do niego nie docierało, on po prostu atakował. Gdyby nikt go nie obezwładnił to myślę, że atakowałby dalej.
23-letni nożownik został zatrzymany przez policję. W środę usłyszał zarzuty pięciokrotnego usiłowania zabójstwa.
Autor: wg
Reporter: Maciej Dopierała