Wokół afery hazardowej

TVN UWAGA! 137405
Automaty do gry. Dzisiaj po wybuchu afery hazardowej mówią o niej wszystkie serwisy informacyjne w całym kraju. Najważniejsi politycy w państwie organizują konferencje prasowe a wysocy rangą urzędnicy tracą stanowiska. Tymczasem UWAGA! już kilka miesięcy temu wyemitowała serię reportaży pokazujących jak wygląda ten rynek oraz jakie niesie ze sobą zagrożenia.

Przez kilka miesięcy nasi reporterzy przyglądali się, jak wygląda rynek tak zwanych jednorękich bandytów. Wydawałoby się, że maszyny go gry można spotkać tylko w kasynach lub wyspecjalizowanych salonach gier. Tymczasem można je zobaczyć w najbardziej nieprawdopodobnych miejscach. Choćby w sklepie gminnej spółdzielni, barze i na stacji benzynowej. W ciągu ostatnich lat liczba automatów o tzw. niskich wygranych rośnie w piorunującym tempie. Dwa lata temu było ich 38 tysięcy. Najnowsze dane z marca tego roku mówią już o 50 tysiącach zarejestrowanych maszyn do gry. Każdy właściciel nawet najmniejszego lokalu za darmo może dostać trzy maszyny. W zamian oddaje spółce wstawiającej połowę zysku, jaki przyniosą jednoręcy bandyci. Automaty do gry to olbrzymie pieniądze. Dwa lata temu Polacy wrzucili do jednorękich bandytów pięć miliardów złotych. W zeszłym roku już 8,5 miliarda. Ponieważ grając na automatach łatwo można wygrać niewielkie pieniądze rośnie liczba hazardzistów. Siedem lat temu w Polsce obowiązywała restrykcyjna ustawa hazardowa. Gry były obciążone bardzo wysokimi podatkami. Wstawianie automatów do innych miejsc niż kasyna i salony gier było nielegalne. Przeciwko takim przepisom protestowali posłowie lewicy i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Przewodniczący klubu SLD Jerzy Jaskiernia przekonywał posłów do liberalizacji ustawy. W 2003 r. za rządów Leszka Millera w atmosferze politycznej awantury i oskarżeń o korupcję przepisy zostały zmienione. Dzięki temu automaty do gier można było postawić wszędzie. Co ciekawe, jednoręcy bandyci obłożeni zostali wyjątkowo niskimi podatkami. Sytuacja branży automatowej z roku na rok się poprawia. Dwa lata temu automaty przyniosły branży jeden miliard 300 milionów dochodu. W zeszłym roku już ponad dwa miliardy. Wbrew zapewnieniom polityków ten gigantyczny biznes nie jest wolny od patologii. Przeglądając sądowe akta firm działających na rynku automatów odkryliśmy, że były dyrektor spółki Fortuna Sławomir J. został oskarżony o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Osoby opowiadające o regułach obowiązujących w branży oraz o samym Sławomirze J. spotykały się z nami w całkowitej konspiracji Kiedy politycy emocjonowali się aferą hazardową w sądzie okręgowym w Elblągu pojawił się były dyrektor Fortuny Sławomir J. Mężczyzna został oskarżony o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Byłemu już kierownictwu firmy postawiono również zarzuty wstawiania automatów niezgodnych z polskimi przepisami. Z kolei byli już pracownicy Fortuny oskarżeni są o wymuszenia i ściąganie haraczy. Teoretycznie branża hazardowa jest pod szczególnym nadzorem Ministerstwa Finansów. Tymczasem ministerstwo z różnych źródeł otrzymywało informacje o podejrzanej działalności Sławomira J. Już cztery lata temu urzędnicy wiedzieli, że Fortuna zataiła informacje o osobach kontrolujących spółkę a przede wszystkim o Sławomirze J i jego nielegalnym kapitale. To Ministerstwo Finansów odpowiada za kontrolowanie rynku hazardowego. Aby otrzymać zezwolenie na działalność ministerstwo musi zaakceptować kapitał i ludzi tworzących spółkę. Jak odkryliśmy prezesem Fortuny jest Jarosław Z., syn byłej już pracownicy ministerstwa finansów Elżbiety Z. Jarosław Z. odpowiadał za kontakty z Ministerstwem Finansów przy załatwianiu koncesji dla spółki, kiedy w ministerstwie pracowała jego matka. Jak ustaliliśmy były dyrektor Fortuny Sławomir J. już dziewięciu lat temu bywał gościem w domu ministerialnej urzędniczki. Elżbieta Z. trzy lata temu została aresztowana w wielkiej aferze korupcyjnej obejmującej urzędników ministerstwa finansów. W sądowych aktach wśród numerów telefonów zapisanych w jej komórce znaleźliśmy telefon do Sławomira J., dzisiaj oskarżonego o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą Ministerstwo Finansów przez półtora roku wiedziało, że kapitał wprowadzony przez Sławomira J. jest nielegalny. Jednak dopiero po aresztowaniach w Ministerstwie Finansów wydano decyzję nakazującą Sławomirowi J. wycofać się z hazardowego interesu. Obecnie głównymi udziałowcami Fortuny są teściowie Sławomira J., którzy posiadają 66 procent akcji spółki. Spółka Fortuna nie wyraziła zgody na wypowiedź jej przedstawiciela przed kamerą. Stwierdziła, że Sławomir J. jest jednym z wielu doradców zewnętrznych firmy. Skontaktowaliśmy się również ze Sławomirem J. prosząc go o ustosunkowanie się do zarzutów prokuratury i wytłumaczenie charakteru jego powiązań z Ministerstwem Finansów i jego pracownikami. Sprawa Sławomira J. znajdzie swój finał przed sądem karnym. Tymczasem niezależnie od niej na naszych oczach rozwija się afera hazardowa. Dymisje najwyższych urzędników państwowych nie kończą sprawy. Miejmy nadzieję, że tym razem prokuratorskie śledztwo wyjaśni, jakie powiązania łączą polityków z osobami zarządzającymi gigantycznym hazardowym interesem.

podziel się:

Pozostałe wiadomości