Wójt zastrzelił żonę na oczach dzieci

TVN UWAGA! 136335
Mieli wszystko: dom, samochody, własny jacht. Zdaniem wielu byli rodziną idealną, której niczego w życiu nie brakowało. Kilka tygodni temu Aleksandra S. została zastrzelona przez swojego mężą - wójta gminy Sanok. Chwilę później on sam postrzelił się w głowę. Jaką tajemnicę skrywało ich na pozór idealne życie?

Był wczesny, wrześniowy poranek. Gdy Aleksandra S. szykowała dzieciom śniadanie do szkoły, jej mąż chwycił za pistolet i zabił ją trzema strzałami. Chwilę później postrzelił się w głowę. Wszystko działo się na oczach ich dzieci. - Policjanci, którzy dotarli na miejsce relacjonowali, że zastali widok przerażający. Przede wszystkim zastali trójkę dzieci, które były obecne w domu, gdy działy się te straszne rzeczy. Na chwilę obecną trwa śledztwo, które ma wyjaśnić co doprowadziło do tych tragicznych zdarzeń – mówi mł. asp. Anna Oleniacz z Komendy Powiatowej Policji w Sanoku. Mariusz S. w bardzo ciężkim stanie, z raną postrzałową mózgu, został zabrany do sanockiego szpitala, a następnie przewieziony do szpitala wojewódzkiego w Rzeszowie. Tam przeszedł dwie skomplikowane operacje głowy. - Stan Mariusza S. jest bardzo ciężki. Na chwilę obecną, jest mała szansa, żeby wójt kiedykolwiek odzyskał świadomość – mówi lek. med. Krystyna Damek ze Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Mariusz S. był człowiekiem wykształconym. Ukończył kilka kierunków: między innymi ekonomię i zarządzanie. Jest też absolwentem Akademii Liderów Samorządowych, a w tym roku uzyskał tytuł doktora socjologii. Wybory wygrał już czwarty raz z rzędu z ogromnym, ponad siedemdziesięcioprocentowym poparciem wyborców. Szczególnie dbał o najmłodszych mieszkańców. Budował szkoły, boiska i place zabaw. - Uczestniczyłam wraz z nim w uroczystościach jeszcze dzień przed feralnymi zdarzeniami. Zachowywał się zupełnie normalnie, nic nie wskazywało na to, że dzieje się coś złego. On zawsze był człowiekiem emocjonalnym, działał szybko, zawsze robił kilka rzeczy jednocześnie – mówi Anna Hałas sekretarz Gminy Sanok. Na pozór idealne życie wójta i jego rodziny nie było jednak bez skazy. Dotarliśmy do kobiety, która rzuca światło na to, co mogło doprowadzić Mariusza S. do zamordowania żony. - Znałam ich obydwoje, często się widywaliśmy. W ostatnim czasie żona wójta zachowywała się dziwnie, przy gościach robiła mu wielkie awantury. Kiedyś zwierzył mi się, że chyba nie wytrzyma i coś jej zrobi. Pokazywał mi ślady na rękach, ona go biła, cały czas były tam awantury z zazdrości – mówi znajoma wójta Mariusza S. Wójt Mariusz S. od 19 lat był żonaty z 43-letnią Aleksandrą, która zajmowała się prowadzeniem ich rodzinnej firmy oraz pracą w lokalnym oddziale firmy pożyczkowej. Razem wychowywali trójkę dzieci. Rodzinę państwa S. blisko poznał Starosta Sanocki Sebastian Niżnik. - On był zupełnie normalnym, rodzinnym mężczyzną, który dbał o dzieci, ich rozwój i edukację. Chciał kupić mieszkanie w Warszawie, żeby służyło dzieciom w trakcie studiów. Oczywiście czasami były kryzysy w ich małżeństwie, ale to mijało – mówi Sebastian Niżnik Starosta Sanocki. Trójką dzieci wójta i jego żony zajęła się babcia. Według lekarzy nie wiadomo czy wójt kiedykolwiek odzyska zdrowie na tyle, by odpowiedzieć przed sądem za to co zrobił.

podziel się:

Pozostałe wiadomości