- Mój syn studiował marketing i zarządzanie w Koszalinie. Zawsze przyjeżdżał na weekend. Bardzo go wyczekiwaliśmy. Miał ogromne plany. Mówił: mamuś zrealizuję to wszystko i będę zawsze z wami. Jego śmierć to niemal koniec mojego życia. Wszystko się przewróciło –mówi Jadwiga Cholewińska, matka nieżyjącego Tomasza. Tomasz Chlewiński miał 22 lata. W niedzielny poranek jechał samochodem. Zaledwie kilka kilometrów od domu zginął w wypadku spowodowanym przez 21-letniego Tomasza Sz. wracającego z dyskoteki. Tomasz Sz., ze względu na zły stan zdrowia, nie został tymczasowo aresztowany. Przed sądem odpowiadał z wolnej stopy. Skazano go na siedem lat więzienia. Jednak tuż przed ogłoszeniem wyroku zniknął z gmachu sądu. - Po zarządzeniu przerwy okazało się, że pana Tomasz S. nie ma ani na sali, ani przed budynkiem sądu. Wyrok został więc ogłoszony pod jego nieobecność – mówi Dorota Służyc z Sądu Rejonowego w Strzelcach Krajeńskich. Wyrok był nieprawomocny. Ze względu na obawę, że Tomasz Sz. będzie chciał uniknąć odbycia kary, sędzia wydała decyzję o tymczasowym aresztowaniu na trzy. Jednak Tomasz S. ukrywał się przed policją. - Były domniemania, że przebywa za granicą. Organizowane były kilkakrotnie zasadzki. Został otoczony dom, w którym miał prawdopodobnie się znajdować. Rodzina nie chciała nas wpuścić, kiedy policja wkroczyła jego tam nie było - wyjaśnia Łukasz Krzemiński z Komendy Powiatowej Policji w Strzelcach Krajeńskich. Tomasza Sz. nie udało się zatrzymać, a trzymiesięczny termin aresztu minął. Sąd termin ten przedłużył, ale nie podał daty. Po skargach obrońcy Tomasza Sz. areszt został uchylony. Sprawca przestał się ukrywać. Wkrótce znowu został złapany na prowadzeniu pojazdu po spożyciu alkoholu. Tymczasem obrońca walczył o uchylenie wyroku. I mimo kolejnych przestępstw Sąd Okręgowy w Gorzowie zmniejszył karę więzienia z siedmiu do pięciu lat. Tomasz Sz. trafił do więzienia, jednak ciągle dostawał przepustki ze względu na stan zdrowia. - Możemy z całą stanowczością stwierdzić, że te przepustki nie są wykorzystywane na leczenie - uważa Roman Cholewiński, ojciec nieżyjącego Tomka. Ostatnia przerwa w odbywaniu kary Tomasza Sz. trwała trzy miesiące. Więzień musiał przejść kolejne ważne operacje. Do tej decyzji przychylił się Sąd Apelacyjny w Szczecinie. Jednak więzień spędził w szpitalu zaledwie dziesięć dni. Tomasz Sz., starał się nawet o całkowitą kasację wyroku poprzez Sąd Najwyższy. To jednak nie udało się. Przeciw Tomaszowi Sz. toczy się kolejna sprawa o udział w gangu samochodowym.