- A jak tam będzie w Śmingus Dyngus - pytał Jaśka, dziadek. - Będziecie się polewać wodą czy rzucać śnieżkami? - Tym razem potraktujemy ulgowo to święto, a może jednak nie... Tak naprawdę jeszcze nie wiemy - odpowiada dziadkowi Jaś. Chłopiec jest pod wrażeniem dnia polarnego - słońce praktycznie nie zachodzi. - Trzeba ciągle nosić zegarek i patrzeć, która jest godzina, bo trudno się zorientować po niebie jaka jest pora dnia - opowiada przejęty 15-latek. - Słońce dochodzi do horyzontu, ale nie znika za widnokręgiem, tylko od razu wschodzi. Wielkanocne święta polarnicy mieli spędzić z polskimi naukowcami w stacji badawczej na Horsundzie, ale ze względu na złą pogodę zrezygnowali z tego pomysłu. - Moglibyśmy utknąć tam na kilka dni, albo nawet na tydzień - wyjaśnia Marek Kamiński. - Wtedy moglibyśmy nie zdążyć na samolot, który ma nas zawieść na dryfującą stację Borneo.