Historia, o której opowiedział pan Michał, wydarzyła się 26 października.
- Umówiłem się ze znajomymi, że wybiorę się na miasto, po to, żeby zamanifestować swój sprzeciw, co do wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Ktoś inicjował jakieś okrzyki, przyłączaliśmy się do nich, ktoś puścił muzykę… nie działo się nic szczególnego – opowiada mężczyzna.
Sytuacja zmieniła się na pl. Trzech Krzyży.
- Zobaczyliśmy, że na schodach kościoła stoi duża grupa mężczyzn. Podszedłem bliżej i krzyknąłem: „Trzymacie się sutann pedofili, a nie swoich kobiet”. Jeden z ONR-owców podleciał do mnie i uderzył mnie w twarz z otwartej ręki. Stało przy tym paru policjantów, żaden nie zareagował. Byłem zszokowany, że policjant może coś takiego widzieć i zupełnie nie zareagować – podkreśla mężczyzna.
„Przeciskali się między policyjnymi tarczami”
Pan Michał ruszył ze znajomymi w stronę Trybunału Konstytucyjnego. Tam dołączyli do kolejnej protestującej grupy. Po kilkudziesięciu minutach wrócili na plac Trzech Krzyży, gdzie manifestacja przybierała na sile.
- Mężczyźni, którzy bronili kościoła, odsłaniali tarcze policjantów i przeciskali się między nimi i atakowali ludzi, po czym wracali za tarcze. Policjanci zupełnie na to nie reagowali. Bardzo głośno się temu sprzeciwiałem, krzyczałem, używałem słów powszechnie uważanych za wulgarne; „Wy jesteście tu k… od pilnowania prawa, a nie od zupełnej bierności”.
Na miejsce przybywały kolejne grupy manifestujących i co raz więcej oddziałów policji.
- Policja wzywała do opuszczenia tego miejsca. Zapamiętałem tylko zbliżającego się policjanta, który mówi: „s… do domu”, zostałem powalony na ziemię i skuty kajdankami. Nie stawiałem żadnego oporu – twierdzi mężczyzna.
„Przepychał się z policjantami”
Sytuację, o której opowiedział pan Michał, zarejestrowała kamera miejskiego monitoringu.
- W pewnym momencie policjanci wyprowadzali kordonem osoby, które znajdowały się na placu. Ten mężczyzna chciał na siłę na nim pozostać. Przepychał się z policjantami, pomimo tego, że wielokrotnie wskazywali kierunek, w którym ma pójść. Ten uparcie pchał się na policjantów – mówi nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.
- Mężczyzna naruszał nietykalność policjantów, ale też był wulgarny wobec funkcjonariuszy, stąd decyzja o jego zatrzymaniu. Podczas zatrzymania stosował czynny i bierny opór. Wtedy doszło do obezwładnienia tej osoby – dodaje nadkom. Marczak.
Pan Michał został odprowadzony do radiowozu.
- Byłem zszokowany, że zaczęli do mnie mówić: „c…, p…”. Nie mam wyglądu stereotypowego homoseksualisty, ale było prowokowanie; „Jesteś hardy, to chodź na solo”. Tak powiedział do mnie policjant. Zażartowałem: „To może najpierw zdejmiesz mi kajdanki”. Powiedziałem: „Jesteście psychopatami” i któryś z policjantów powalił mnie z ławki na podłogę radiowozu, tam mnie skopano. Stał policjant i kopał mnie po nogach, drugi zaczął mi jeszcze wykręcać nogi. To spowodowało ból niemożliwy do zniesienia. Zacząłem błagać, żeby mnie zostawili. To ich uspokoiło i zostawili mnie w spokoju – relacjonuje mężczyzna.
„Czyn o charakterze chuligańskim”
Pana Michała przewieziono na izbę wytrzeźwień. Następnego dnia mężczyzna trafił na komisariat, gdzie został przesłuchany.
- Prowadzimy czynności m.in. w kierunku naruszenia nietykalności, znieważenia policjantów w związku z czynem o charakterze chuligańskim – mówi nadkom. Marczak.
Pan Michał przekonuje, że to on był znieważany i bity.
- Mamy do czynienia z wersją przedstawianą przez osobę, która zachowywała się agresywnie wobec policjantów. Usłyszała zarzuty i bardzo często mamy do czynienia z sytuacjami, gdzie agresja osoby, zakończona zatrzymaniem i postawieniem zarzutów, kończy się oskarżeniami – mówi rzecznik policji.
Jak policja tłumaczy obrażenia na ciele pana Michała?
- W mojej ocenie, po zapoznaniu się chociażby z samym nagraniem, ewidentnie widzimy, że te okoliczności mogły doprowadzić do takich obrażeń. Środki przymusu bezpośredniego nigdy nie będą wyglądały ładnie, a gdy mamy większy opór, te obrażenia mogą być większe – tłumaczy nadkom. Marczak.
- Celem policjantów nie jest to, żeby spowodować ból, żeby spowodować obrażenia, ale to, żeby obezwładnić daną osobę. W mojej ocenie policjanci zachowali się prawidłowo – uważa rzecznik.
Zachowanie policji podczas manifestacji na placu Trzech Krzyży analizują pracownicy biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Badają też okoliczności zatrzymania pana Michała.
- Wszelkie środki przymusu bezpośredniego muszą być zastosowane adekwatnie do sytuacji, jeżeli nie są, to mamy do czynienia z przemocą – kwituje Marcin Kusy z biura Rzecznika Praw Obywatelskich.