Pan Michał Ziętek od 60 lat mieszka na warszawskiej Białołęce. Dom wybudował w latach 60. jego ojciec. W tamtym czasie działka Ziętków nie graniczyła z cmentarzem lecz z gospodarstwem rolnym.
- To było bardzo stare, przedwojenne gospodarstwo. Spadkobiercy sprzedali to mieszkańcowi, który żyje tutaj niedaleko. On zrobił tam sad, szklarnię, a potem sprzedał proboszczowi - opowiada pan Michał.
- Problem polega na tym, że za moim parkanem znajduje się cmentarz katolicki. Proboszcz pobudował groby 20 centymetrów od mojego ogrodzenia. Dodatkowo jest tam usypana skarpa, która powoduje przechylenie parkanu. Gdyby to była zwykła siatka, to cmentarz wpadłby nam do ogrodu - dodaje mężczyzna.
Przesunięcie cmentarza
Cmentarz Tarchomiński ostatni raz powiększył się 36 lat temu.
Z planów dzielnicy Białołęka, dostępnych w urzędzie miasta Warszawy, jasno wynika, że część cmentarza przylegająca m.in. do działki pana Ziętka, to działka techniczna, na której nie powinno być żadnych grobów.
- To jest teren przeznaczony na obsługę techniczną tego cmentarza. Zgodnie z planem, na tym terenie jest zakaz pochówków, czyli nie może być tutaj żadnych grobów - tłumaczy Jerzy Leszczełowski, naczelnik wydziału Architektury i Budownictwa dzielnicy Białołęka m. st. Warszawy.
Na działce technicznej cmentarza jest obecnie około 50 grobów oraz kilkadziesiąt przygotowanych do pochówku murowanych kwater. Daty widoczne na nagrobkach sugerują, że zmarłych chowano tutaj już 10 lat temu.
Groby 17 cm od działki
- Wcześniej tą sprawą zajmował się mój ojciec. Mamy pisma nawet z 2007 roku - mówi pan Michał.
- W tym piśmie informował burmistrza dzielnicy o sprawach, które zachodzą na cmentarzu - dodaje Katarzyna Ziętek.
- Ojciec liczył na to, że groby zatrzymają się w odległości 10 metrów od naszego parkanu. Potem nie miał już po prostu siły walczyć i odpuścił - wspomina Michał Ziętek.
Pan Michał zmierzył, jaka odległość dzieli nowo powstałe kwatery na groby od jego działki. Jeden zbudowano 20 cm od jego parkanu, drugi - 17 cm.
Co w takiej sytuacji mogą zrobić władze dzielnicy Białołęka?
- Przez to, że nie mamy kompetencji kontrolnych, zgłosiliśmy się do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Dostaliśmy odpowiedź, że groby nie są obiektami budowlanymi, więc nie wydaje się na nie pozwoleń. Jakakolwiek interwencja leży w kompetencji inspektoratu sanitarnego - tłumaczy Izabela Ziątek, zastępczymi burmistrza dzielnicy Białołęka m. st. Warszawy.
Naruszona strefa sanitarna
Pochówki na działce technicznej cmentarza to nie jedyne naruszenie przepisów. Groby w tym miejscu powstały w strefie ochrony sanitarnej cmentarza.
- Nowo wybudowane kwatery są oddalone od mojego domu w linii prostej o około 42 metry - mówi pan Michał.
Według obowiązujących dotychczas przepisów, strefa sanitarna to 50 metrów od miejsca pochówku do domu, który jest podłączony do miejskiego wodociągu. Przez jakiś czas tak też było w przypadku nieruchomości pana Michała. Niestety, strefa ta już dawno została naruszona.
Wszyscy muszą przestrzegać przepisów?
Inni sąsiedzi również mają problemy związane z rozrastającym się cmentarzem.
- Zaczęło się, kiedy postarałam się o prawo do budowy domu. Dostałam odmowę, w której tłumaczono, że cmentarz jest za blisko. Odwołałam się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego i wtedy uznano, że to nie ja przysunęłam się do cmentarza, tylko cmentarz do mnie - mówi Hanna Krakowiak.
- Schody zaczęły się, gdy chciałam wpisać to do księgi wieczystej. Usłyszałam: „Nie może pani, cmentarz jest za blisko”. Powiedziano mi, że wszyscy powinni przestrzegać przepisów planu zagospodarowania. To dlaczego ksiądz nie musi? - pyta kobieta.
- Ksiądz jest absolutnie ponad prawem. Przeprowadziliśmy z nim długą rozmowę. Zacząłem od słów: „Zrobił pan nam wielką krzywdę”(…). Powiedziałem mu, że naruszył nasz mir domowy, budując groby tuż za naszym parkanem, a on na to: „To jest mój teren, mogę robić, co chcę” - opowiada pan Michał.
Ksiądz: To jest teren cmentarza
Sfotografowaliśmy mur, który oddziela działkę pana Michała od cmentarza. Zdjęcia chcieliśmy pokazać proboszczowi, który zarządza tą częścią nekropolii, aby na własne oczy zobaczył, jak sprawa wygląda z perspektywy państwa Ziętków.
- Znam cmentarz, którym zarządzam - zadeklarował ksiądz. I dodał: - Pan Ziętek dał mi pismo, a ja przekazałem je pani adwokat, więc proszę się z nią kontaktować.
Spytaliśmy księdza, dlaczego wyraził zgodę na to, żeby nowe groby powstały zaledwie kilkanaście centymetrów od prywatnej działki.
- To jest teren cmentarza - odpowiedział nam ksiądz. - Wszystko będziemy wyjaśniali. Ja jestem tu od roku proboszczem i zastałem taką sytuację, te groby, które już tam były, więc one nie powstały „za mnie”. (...) Nie mam w tej chwili pełnej wiedzy, więc proszę kierować pytania do pani adwokat.
„Cmentarz nie ma zachowanej dokumentacji projektowej”
Pełnomocniczka proboszcza odmówiła wypowiedzi przed kamerą.
Gdy zapytaliśmy pełnomocniczkę o zgodę sanepidu na powiększenie cmentarza wydaną w latach 80. i poprosiliśmy o wgląd w dokumentację projektową, poinformowano nas, że „cmentarz liczy ponad wiek historii i nie ma zachowanej dokumentacji projektowej, ze względu na to, że wówczas nie była wymagana.”
Zapytaliśmy pełnomocniczkę również o groby znajdujące się na działce technicznej wyłączonej z pochówków.
„Co do zasady, strefy techniczne wyznaczane są poza terenem cmentarza. W tym przypadku, według danych jakie posiadała parafia, nie było sprzeciwu co do urządzania grobów. Żadne organy nie kwestionowały działań zarządu cmentarza. Aktualny proboszcz, powziąwszy wiadomość o ewentualnych nieprawidłowościach, nie dokonuje pochówku do nowych grobów, a jedynie do istniejących. Aktualnie i te działania zostały przez niego wstrzymane” - czytamy w odpowiedzi.
„Woda wypłukuje szczątki”
- Codziennie myślimy o tym cmentarzu i czujemy straszny dyskomfort. Dodatkowo boimy się zagrożenia epidemiologicznego, bo jednak woda wypłukuje te szczątki i to wszystko przenika do gruntu - mówi Michał Ziętek.
Sanepid wciąż bada sprawę i żaden z inspektorów nie chciał wystąpić przed kamerą.
Z pisemnej odpowiedzi na nasze pytania wynika, że w archiwum inspektoratu, nie znaleziono zgody sanepidu z połowy lat 80. Kontrola ujawniła natomiast, że bez zgody inspektora powstały groby na terenach leśnych. Tą częścią zarządza proboszcz innej parafii. Obecnie trwa postępowanie w sprawie wstrzymania pochówków.
Cmentarz na terenach leśnych
20 lat temu pani Maria zbierała podpisy mieszkańców, gdy ksiądz chciał postawić ogrodzenie cmentarza zaledwie 5 metrów od jej domu na działkach leśnych.
Ostatecznie ogrodzenie nie powstało tak blisko. Wybudowano je jednak w lesie i częściowo na działce, która nie należy do parafii. Zdaniem kobiety, nie zachowano również 50-metrowej strefy ochrony sanitarnej.
- Tam nie ma 50 metrów, jest około 48 metrów - uważa Maria Porowska. I dodaje: - Jakby to zaczęło się jeszcze dalej przesuwać, to działoby się to po prostu nielegalnie.
- Pisałam do sanepidu, do gminy, do nadzoru budowalnego, była sprawa w sądzie administracyjnym. Oczywiście wszystko przegrywaliśmy - opowiada pani Maria.
W sprawie budowy ogrodzenia cmentarza na terenach leśnych interweniował Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Warszawie. Z powodu braku spadkobierców właścicieli prywatnych działek sprawa ciągnie się od 4 lat.
- Wydaliśmy decyzję o rozbiórce tego samowolnie postawionego ogrodzenia. Niestety, wojewódzki inspektor nadzoru uchylił tę decyzję i kazał dokładnie ustalić krąg stron. Podjęliśmy taką próbę, ale musieliśmy zawiesić postępowanie, z uwagi na to, że właściciele dwóch działek sąsiednich zmarli - mówi Andrzej Kłosowski, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego dla m. st. Warszawy.
- Wygląda to tak, jakby ksiądz wykorzystywał to, że nikt się nie sprzeciwia - dodaje Andrzej Kłosowski.
„Liczymy na słuszną decyzję”
W obecnej sytuacji tylko Powiatowy Inspektor Sanitarny w Warszawie może powstrzymać pochówki w strefie ochronnej. Jeśli stwierdzi skażenie, może nakazać także ekshumacje i likwidację grobów.
- Będziemy chcieli egzekwować prawo. Chcemy żeby urząd i wszystkie inne instytucje, które mogą coś zrobić, egzekwowały to prawo - podkreśla Katarzyną Ziętek.
- Czekamy na inspektora i liczymy na to, że wyda w tej sprawie słuszną decyzję - dodaje Michał Ziętek.