Zbyt wąska droga
Joanna jest podopieczną specjalistycznego ośrodka dla osób upośledzonych. Dziewczyna nie jest w stanie samodzielnie się poruszać i potrzebuje pomocy w dojeździe do szkoły.
- Asia nie jest w stanie zrobić niczego samodzielnie. Wymaga całodobowej opieki. Trzeba ją karmić, myć, przenosić. Dobrze, że jeszcze mam siłę i jakoś sobie z tym radzę – mówi Halina Wojtyła, matka dziewczyny.
Wynajęta przez gminę firma transportowa nie odbiera Joanny spod domu, mimo, że ma taki obowiązek. Gdyby nie upór matki, Joasia nie chodziłaby do szkoły.
Rodzice dziewczyny wielokrotnie zwracali się z prośbą o odbiór córki spod domu. Spotkali się z odmową. Słyszeli, że droga prowadząca do ich domu jest zbyt wąska. W związku z tym, sami dowozili Joannę na przystanek, skąd dalej zabierał ją bus.
- Niedopuszczalna jest odmowa opierająca się na takim uzasadnieniu, że droga jest za wąska, że przewoźnik boi się o zarysowanie samochodu. Pani Joanna jest osobą niepełnosprawną i nie może w inny sposób dotrzeć na miejsce zbiórki – dodaje Anna Mikołajczyk z biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
Nagła śmierć ojca
Sytuacja w rodzinie Joanny skomplikowała się, gdy trzy miesiące temu nagle zmarł ojciec dziewczyny.
- Jest mi bardzo ciężko. Nie spodziewałam się, że mąż tak szybko odejdzie. Teraz jestem sama z Joasią na tym odludziu – wyznaje pani Halina.
Joannie też brakuje ojca.
- Asia słabo je, jest bardziej agresywna, słabo śpi – mówi Irena Legierska, przyjaciółka pani Haliny.
Joanna w szkole spędza pięć godzin dziennie. Ze względu na swoją chorobę, jest to dla niej bardzo ważny czas.
- Ma zajęcia rehabilitacyjne, rewalidacyjne, uspołeczniające. Ważne, że Asia może przebywać z dziećmi, nie siedzi sama w domu. Gmina musi zrobić wszystko, co w jej mocy, żeby tę sytuację naprawić – przyznaje Teresa Cepcarz, prezes Ośrodka Rehabilitacyjno–Edukacyjno-Wychowawczego „Promyk” w Milówce.
Co na to firma przewozowa?
Podczas realizacji naszego reportażu doszło do niecodziennej sytuacji. Samochód pani Haliny zepsuł się i kobieta nie mogła zabrać córki z punktu zbiórki do domu. Pracownicy firmy przewozowej nie mieli żadnego pomysłu jak rozwiązać tą patową sytuację.
- Warunki są takie, że wóz tam chyba nie dojedzie ze względu na stan drogi. Musimy brać odpowiedzialność za inne dzieci, które przewozimy – powiedziała przedstawicielka firmy.
Kierowca po konsultacji z przełożonym zdecydował się zawieźć Joannę do domu. Okazało się, że samochód zmieścił się na drodze i bez przeszkód dowieziono 21-latkę pod dom.
Jednak następnego dnia rano, kiedy Joanna miała jechać do szkoły, przewoźnik po raz kolejny odmówił podjazdu pod dom. Na miejsce zbiórki dziewczyna pojechała samochodem naszej ekipy.
- Do dowozu dzieci niepełnosprawnych do szkoły, przewoźnik wyłaniany jest w ramach przetargu. Ustalana też jest trasa. My mamy pojawiać się tu, bo nie ma warunków, aby podjeżdżać po Asię na górę, pod jej dom – mówił Tomasz Margol, właściciel firmy transportowej.
Jak tą absurdalną decyzję dotyczącą transportu Joanny tłumaczy wójt gminy?
- Dopiero teraz dowiaduję się, że jest problem z dowozem Asi na przystanek, skąd jest zabierana do szkoły. Matka też może dowozić dziecko do szkoły, a my pokryjemy koszty dowozu. Jeżeli matka takiej opcji nie chce, przedsiębiorstwo świadczące dla nas te usługi będzie odbierać Asię z domu – przyznaje Piotr Tyrlik, wójt gminy Węgierska Górka.
Już następnego ranka bus odebrał Joannę spod domu. Jeszcze przez dwa tygodnie mama będzie musiała odbierać córkę z przystanku, ale to tylko do czasu, kiedy pojawi się nowe mniejsze auto. Sama droga jest już poszerzana, aby bus mógł nią bezpiecznie przejeżdżać.
- Mama Asi jest wspaniałą kobietą. Mimo tak trudnej sytuacji promienieje dobrą energią. Pomoc z drogą byłby dla niej wspaniałym prezentem. To wstyd dla gminy, że przez wiele lat nie rozwiązała tej sprawy – kwituje Teresa Cepcarz.