Walka o dziecko

TVN UWAGA! 136072
Kilka tysięcy ulotek, oklejone hasłami i fotografiami samochody, strona na portalu społecznościowym, ogromne plakaty przy największych ulicach Bielska-Białej. To metody, których używa ojciec walcząc o spotkania z córką. Do czego zdolni są zdesperowani rodzice i czy to, co robią może zaszkodzić dziecku?

Radosław Siuda od prawie pół roku nie ma możliwości widywania swojej 2,5 - letniej córki Lilianny. Od chwili rozstania rok temu, relacje pomiędzy rodzicami dziewczynki były trudne, ale pod koniec lipca ubiegłego roku konflikt przybrał na sile. Kobieta przestała odbierać telefony, odpisywać na maile i SMS-y. Pan Radosław, by sprawdzić, gdzie aktualnie przebywa córka musiał nawet wynająć detektywa. - Postanowiłem pojechać tam bez zapowiedzi. Lili wrzeszczała: tatuś przyjechał, tatusiu i biegła, co sił po to, żeby wskoczyć mi na ręce. Mówiła: tatusiu kochany, kocham cię. Te bilbordy, to był taki impuls, że muszę to zrobić, że musi być mocno, żeby dotarło do mamy Liliany, że jestem zdesperowany – mówi Radosław Siuda, ojciec Lilianny. - Pomyślałam, że to jest desperacki krok, o czym mnie poinformował w mailu. Chodzi o konflikt między nami i o to, żeby mi uprzykrzyć życie. Nie może pogodzić się z tym, że odeszłam od niego. Kiedy się w nim zakochałam, wydawało się, że jest spokojny i ważna będzie dla niego rodzina, ciepło, dom. Był czuły. Później to się zmieniło. Radek chciał kontrolować wszystko, co było w naszym życiu, kontrolować moje decyzje. Był apodyktyczny, agresja narastała i była coraz silniejsza już pod koniec naszego związku. W stosunku do córki nigdy nie przejawiał agresji – mówi Wioletta, matka Lilianny. Rodzice Lilianny nie mogli dojść do porozumienia jak mają wyglądać spotkania ojca z córką, więc pan Radosław w grudniu 2011 roku złożył w sądzie wniosek o uregulowanie kontaktów z dzieckiem. Na czas trwania procesu przyznano mu możliwość widywania córki dwa razy w tygodniu i w co drugi weekend. Od kilku miesięcy jednak każda próba spotkania z dziewczynką wygląda tak samo. - Regularnie we wtorki i czwartki i w co drugi weekend jestem o godzinie 16, parę minut po. Próbuję się z córka zobaczyć. Bardzo często jest tak, że jest tylko Wioli konkubent, natomiast Wioli nie ma. Czasami wychodzi wujek i mówi, że jej nie ma. Tak jest od 30 lipca – mówi Radosław Siuda, ojciec Lilianny. - Radek nie widuje córki od 31 lipca, bo zaczęłam się obawiać o jej bezpieczeństwo i zdrowie. Córka zaczęła się zachowywać w dziwny sposób po wizytach u taty. Zaniepokoiło mnie jej nagłe zainteresowanie się organami płciowymi i tym, co mówi. Mówiła, że tatuś dotykał jej tam, gdzie nie powinien i ona też dotykała tego, czego nie powinna. Obecnie toczy się śledztwo w sprawie podejrzenia o uprawianie pedofilii. Złożyłam takie zawiadomienie – mówi Wioletta, matka Lilianny. Pan Radosław zwracał się o pomoc do organizacji pomagających ojcom i do Rzecznika Praw Dziecka. Ponieważ niewiele mu to pomogło, postanowił działać. Poza umieszczeniem w mieście bilbordów, wydrukował kilka tysięcy ulotek, które rozdawał mieszkańcom Bielska, a na jednym z portali społecznościowych założył stronę „walka o dziecko”. - Nigdy nie było rozmów na temat obaw Wioli co do mojej osoby, co do wychowania Lilianki. To jest moim zdaniem gra z jej strony, kłamstwo. Wiola śmieje się z wymiaru sprawiedliwości i sądu a generalnie nic jej nie grozi za to, co teraz robi. Bilbordy i założenie strony na Facebooku było spowodowane walką o Lilianę - tłumaczy Radosław Siuda, ojciec Lilianny. - Tam są negatywne komentarze ludzi, którzy nie znają drugiej strony. Czuję się zaszczuta. Mimo że nie ma na bilbordach mojej twarzy, nazwiska, boję się. Moje życie w tym momencie jest koszmarne – mówi Wioletta, matka Lilianny. Na kolejnej rozprawie sąd przychylił się do wniosku matki Lilianny o spotkanie córki z ojcem w obecności kuratora. Pan Radosław zgodził się na to. - Walka rodziców często jest ringiem, gdzie po środku jest dziecko, które czuje wielki chaos. Dziecko jest jak gąbka, która wszystko chłonie. Tak jest i u Liliany, jest to bardzo niebezpiecznie. Doskonale, że ojciec walczy, bo rodzice powinni walczyć o dziecko, ale nie kosztem dziecka Wszystko byłoby cudownie, gdyby na tych bilbordach było napisane nie: „Wiola, zastanów się, co robisz” tylko: „Lilianko, tatuś bardzo cię kocha”. Tak naprawdę to jest trochę krzywdzące i dla dziecka, bo dziecko jest w to wmanipulowane i była żona. Natomiast pamiętajmy, że to, co robi jedna i druga strona, ograniczając kontakty z ojcem, jest to taka przemoc psychiczna w stosunku do dziecka. Bo dziecko ma prawo do kontaktów z ojcem i matką - uważa Iwona Wiśniewska, psycholog, dyrektor Ośrodka dla Osób Dotkniętych Przemocą w Krakowie. Kolejna rozprawa w sądzie czeka rodziców Lilianny 1 lutego. Do tego czasu matka dziewczynki zgodziła się na spotkania ojca z córką bez obecności kuratora. Prokuratura Rejonowa w Bielsku-Białej umorzyła śledztwo w sprawie podejrzenia o molestowanie Lilianny przez ojca. Pani Wioletta zgodziła się także podjąć z byłym partnerem rozmowy przy udziale mediatora, by uregulować jego kontakty dzieckiem.

podziel się:

Pozostałe wiadomości