Walka o Bartka

Już pięć razy kurator sądowy w asyście policji próbował odebrać dziecko zgodnie z postanowieniem sądu. Pięć razy odchodził z kwitkiem sprzed domu, w którym ojciec przetrzymuje małego Bartka. Szósta próba zakończyłaby się prawdopodobnie tak samo, gdyby nie obecność reporterki UWAGI!

Ewa Brzezińska jest po rozwodzie z mężem. Choć sąd przyznał jej prawo do opieki nad synkiem, Bartek był z ojcem. Pani Ewa nie mieszka z Bartkiem od dwóch lat. Zwracała się do wielu instytucji, które mogłyby jej pomóc odzyskać dziecko. Nie uzyskała jednak żadnej konkretnej pomocy. - Jak dotąd, każda instytucja – sąd, Rzecznik Praw Dziecka, policja, kurator – powołują się na dobro dziecka – nie mogą nic zrobić, bo naruszyliby dobro dziecka – mówi Ewa Brzezińska. – Czy dobrem dziecka jest nie mieć matki? Ojciec Bartka nie pozwalał chłopcu spotykać się z matką. Kilkakrotne próby wyegzekwowania decyzji sądu przez kuratora nie przyniosły skutku. Ani kuratorzy, ani policja nie dokładali starań, by do tego skutku się przyczynić. Policja mogła pomóc kuratorowi już w lutym tego roku. Funkcjonariusze odmówili. - Pani kurator napisała, że zwróciła się do obecnego w miejscu zdarzenia policjanta, a nie napisała, że wydała polecenie czy żądanie policji – tłumaczy rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Staszowie. – Musimy działać zgodnie z literą prawa – przepisy mówią, że wykonujemy czynności w miejscu egzekucji na żądanie kuratora. Kolejna, szósta już próba egzekucji wyroku sądu zakończyłaby się jak poprzednie. Pani kurator przyjechała pod dom ojca Bartka, stwierdziła, że nikogo w nim nie ma i zabierała się już do odjazdu, gdy reporterka UWAGI! zwróciła jej uwagę, że w domu ktoś jest. Pani kurator pod okiem kamery wysiadła z samochodu. Po długich naradach z policją zdecydowała, że wejdą do domu. Weszła tam także matka Bartka. I tym razem udało się – zabrała syna do swojego domu. - Muszę Bartusiowi dać czas, by przyzwyczaił się do mnie, do domu – mówi Ewa Brzezińska. – Nie zabronię mu kontaktu z tatą. Najlepiej byłoby, gdyby miał oboje rodziców. Ale widocznie ojciec nie za bardzo rozumie, co to jest dobro dziecka. To jednak nie koniec perypetii Bartka. Oprócz postanowienia sądowego, które mówi o tym, że chłopiec ma mieszkać u matki, w międzyczasie zapadł kolejny wyrok. Sąd przy sprawie rozwodowej postanowił, że dziecko ma mieszkać u ojca. Wyrok jest nieprawomocny, a matka złożyła apelację.

podziel się:

Pozostałe wiadomości